Wpisy archiwalne w kategorii

Wycieczki

Dystans całkowity:19256.92 km (w terenie 31.20 km; 0.16%)
Czas w ruchu:1048:59
Średnia prędkość:18.36 km/h
Maksymalna prędkość:74.69 km/h
Suma podjazdów:116277 m
Maks. tętno maksymalne:201 (101 %)
Maks. tętno średnie:163 (81 %)
Suma kalorii:110673 kcal
Liczba aktywności:352
Średnio na aktywność:54.71 km i 2h 58m
Więcej statystyk

Lubinka

Sobota, 31 grudnia 2016 · Komentarze(0)
TRASA: Tarnów - Koszyce - Zgłobice - Błonie - Szczepanowice - Lubinka - Rzuchowa - Koszyce - Tarnów
POGODA: słonecznie, bezchmurnie, bezwietrznie, widoczność słaba, temp. ok 2°C

Ostatni w tym roku wyjazd. Pogoda bardzo ładna, zapowiadały się ładne widoki z górek, z Liwocza rano było widać Tatry, ale chyba widoczność po południu mocno się pogorszyła. Ledwo było widać okoliczne górki.
Nad Dunajcem w okolicach Zgłobic:





Na horyzoncie widać jedną wielką szarą chmurę:



Na Lubince:


Wracając skręciłem leśną drogę, którą już kiedyś chciałem sprawdzić. Po kilkuset metrach dojeżdża się do pętli, gdzie zastały mnie dwa psy w tym jeden trochę większy dlatego nie chciałem jechać dalej obok nich, zjechałem kawałek w lewo, w dół, i jakby obszedłem je. Heh, i co się okazało? Droga łączy się z zielonym szlakiem pieszym i prowadzi w dół do kościoła w Szczepanowicach. Gdyby nie te psy to byłaby super, terenowa alternatywa. Dróg jest tam jeszcze więcej, trzeba będzie kiedyś ogarnąć.



Kościół Przemienienia Pańskiego:





HZ: 00:03:04 3%
FZ: 01:02:40 51%
PZ: 00:55:29 45%

Marcinka

Sobota, 19 listopada 2016 · Komentarze(0)
W terenie dramat, jedno wielkie bajoro.



HZ: 00:13:28 10%
FZ: 01:25:32 63%
PZ: 00:34:06 25%

Szwędanie po Marcince

Sobota, 29 października 2016 · Komentarze(0)
Jazda na orientację po Marcince w poszukiwaniu nowych ścieżek. Na początek rozgrzewka na Lotniczej:




Bardzo wiało, w lesie kupa liści, strasznie ciężko było się przez to przetoczyć:


Na górze odbijam na zielony szlak, a w dolinie kieruję się na północ:


Tak przebijam się do Skrzyszowa, podjeżdżam pod Las Kruk:


Dzisiaj pierwsza jazda na terenówkach tej jesieni, Kenda Komodo teraz z tyłu, na przód wleciał Duro Miner:




Jedno z najpiękniejszych odkrytych miejsc, a wszystko praktycznie pod nosem:












Kieruję się trochę dalej na południe przez las i wyjeżdżam na pola:




Zjeżdżam do Łękawicy i zaczyna się lekka masakra, łapie mnie deszcz i mocny wiatr. Taka pogoda utrzymała się mniej więcej do rozwidlenia szlaków żółtego i niebieskiego, po czym przy szczycie wyszło słońce:




Wałowa:


Poznanych dużo fajnych miejscówek, warto czasami jechać po prostu przed siebie i trochę się zgubić.

HZ: 00:15:15 7%
FZ: 02:11:41 62%
PZ: 01:02:54 30%

Słona Góra

Niedziela, 23 października 2016 · Komentarze(0)
Trochę szwędania się po Słonej Górze. Już teraz nie pamiętam, ale chyba zlało mnie konkretnie podczas powrotu.




























HZ: 00:28:40 18%
FZ: 01:31:37 58%
PZ: 00:38:24 24%

Biskupice Radłowskie, VeloDunajec

Piątek, 7 października 2016 · Komentarze(0)
POGODA: temp. 11-7°C, pochmurno, momentami przejaśnienia, w miarę sucho

Objechać w końcu VeloDunajec.



Tak na razie kończy się w Biskupicach Radłowskich:


Pomnik w Biskupicach Radłowskich:








Generalnie szlak bardzo na plus. Jedzie się jak po stole.

HZ: 37:49:50
FZ: 59:20:36
PZ: 02:03:09

Słona Góra - offroad

Sobota, 24 września 2016 · Komentarze(0)
POGODA: temp. 16°C, wiatr zachodni, początek z przejaśnieniami, powrót w deszczu...

Dzisiaj delikatny offroad po Słonej. 







Niestety na jednej z fajniejszych ścieżek bliżej drogi na Słonej ktoś wylewa ścieki...


Tu zjechałem do jakiejś doliny, dużo śladów motocrossów na ściankach, chwilę się pokręciłem, fajny klimat:










Było kilka przepraw przez cieki wodne:


Dojeżdżam do trochę większej drogi, poprowadziła mnie z powrotem na górę. :P 




Trochę na przypale wyjeżdżam z lasu komuś na teren prywatny, wzdłuż ogrodzenia dochodzę do asfaltu:


Nie wiem totalnie gdzie jestem, widząc górę z przekaźnikiem w pierwszym momencie myślałem że to Marcinka. xD Orientuję się jednak szybko, że to Wał, bardziej po lewej Pasmo Brzanki:


Bardzo ładny widok z tej drogi. Jak później sprawdziłem można nią dojechać do Piotrkowic, także dobra alternatywa dla drogi, którą zawsze jeździłem.


Dalsza jazda też na orientację ale jakoś trafiłem. :P 
Ostatnie ok. 10km w deszczu... Wiedziałem, że po południu ma padać, ale jakoś te wojaże się przedłużyły. Nie było może tak źle jak ostatnia taka jazda do Czarnej. :P No ale musiałem zrobić szybką reanimację sprzętu, czyszczenie z piachu, napęd, koła, i XCR, nabrał troszkę wody. :v

HZ: 00:26:49
FZ: 01:15:39
PZ: 00:59:14

Mogielica, Nowy Sącz

Sobota, 20 sierpnia 2016 · Komentarze(0)
TRASA: Tarnów - Błonie - Zakliczyn - Czchów - Porąbka Iwkowska - Strzeszyce - Laskowa - Sowliny - Chyszówki - Mogielica (1170 m n.p.m.) - Zalesie - Roztoka - Gostwica - Świniarsko - Nowy Sącz - Klimkówka - Gródek nad Dunajcem - Rożnów - Roztoka-Brzeziny - Czchów - Zakliczyn - Błonie - Tarnów
POGODA: słonecznie, widoczność dobra, temp od ok. 14°C do 29°C, lekki wiatr południowy, po południu delikatne zachmurzenie

No i co? Stało się... Pękło pierwsze jednorazowe 200km.
Generalnie plany miałem inne. Od jakiegoś czasu chodziła mi po głowie trasa do Nowego Sącza, niedawno jednak przeglądając mapę Beskidu Wyspowego natknąłem się na Mogielicę i nie powiem, zainteresowała mnie. :p Jak się później okazało, to najwyższy szczyt Beskidu Wyspowego. Wieczorem planując trasę nie mogłem się zdecydować gdzie jechać. Więc... poprowadziłem ślad przez oba miejsca. :p Tak powstał trochę szalony jak dla mnie plan. Jak się bawić to się bawić.

Jak zwykle przed dłuższą wycieczką snu nie było zbyt wiele, ponad 3h. Rano wyjechałem o 5:07. W mieście termometr wskazywał 16°C, w dodatkowych ciuchach czułem się ok. Ale tak jak przypuszczałem w dolinie Dunajca było sporo chłodniej. Na 'oko' 12°C. I tam już było troszkę chłodnawo. Jadąc do Czchowa przypomniała mi się trasa do Tropia z 2013r, te same okoliczności, mgły, słońce, fajne wspomnienia. :) 

Tarnów o świcie:


Chwilę poczekałem na przeprawę promową do Czchowa i na dobre zaczynają się podjazdy.
Powoli zaczynają się pojawiać wyższe grzbiety.

Tu panorama na Pasmo Łososińskie ze Strzeszyc:


Później kawałek do bardziej płaskim wzdłuż Łososiny.
W drodze do Laskowej:


Na moście na Łososinie:

Po męczącym odcinku drogi wojewódzkiej i krajowej w końcu zjeżdżam w boczną drogę niedaleko Słopnic, skąd można zobaczyć piękny widok na Łopień (po prawej) i dzisiejszy cel, czyli Mogielicę (po lewej):







Dalej nawigacja poprowadziła mnie w polną, trochę błotnistą drogę w dół, trochę się wkurzyłem bo była tam wielka kałuża, którą ciężko było ominąć. Jak się później okazało, nie sprawdziłem dobrze trasy wyznaczonej przez nawigację, można było normalnie jechać dalej drogą asfaltową i zjechać na sucho...

Od tego momentu zaczyna się jeden wielki podjazd najpierw na Przełęcz Rydza-Śmigłego (700 m n.p.m.) i Mogielicę. Coraz wyraźniej widać wieżę widokową na szczycie.



Przełęcz zdobyta:


I tu byłem trochę zaskoczony ilością osób zmierzającą na szlak. Na przełęczy znajduje się parking, było sporo samochodów.



Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie to, że większość dalszego szlaku wyglądała mniej więcej tak:


Na mapie niby przynajmniej częściowo jest zaznaczony szlak rowerowy, spodziewałem się, że będzie ostro, ale nie aż tak. :p Momentami nie dało się prowadzić roweru, trzeba było go trochę ponieść. Mijający mnie ludzie mieli nietęgie miny, podobnie jak ja. xD Jeszcze dziwniej czułem się gdy ludzie pozdrawiali mnie jak na normalnym górskim szlaku. Najgorszy moment dopadł mnie gdzieś TU, ściana płaczu, pulsometr zwariował i pokazał max tętno 277 przez przesuwanie opaski, generalnie miałem przed oczami lecący po mnie helikopter. xD



No ale jakoś udało się wejść na Mocurkę, tutaj siedzi już trochę ludzi i podziwia widoki.

Na Polanie Mocurka:


Ja po chwili odpoczynku atakuję szczyt.
Ostatnie podejście:


Lekko skołowany wchodzę na górę. Nie wiem za bardzo co ze sobą zrobić, z tego wszystkiego nawet jeść mi się nie chce.
Na szczycie Mogielicy:


Oczywiście okazało się, że drogę na Mogielicę wybrałem najgorszą, najbardziej stromą z możliwych (ze względu na rower).
To co mnie coraz bardziej przytłaczało to to, że ze zjazdem pewnie będzie podobnie...

No ale rekompensatą za wysiłek bez wątpienia jest widok z wieży, tutaj na Polanę Stumorgową:


Tu chyba widok na Słopnice:




Obserwację trochę utrudniały wszędobylskie latające mrówki :P
Niżej wcześniej wspomniana polana:


Teraz panoramy, jeżeli ich nie widzisz kliknij przycisk 'Pokaż trasę GPS'.

Strona południowa:


Strona zachodnia:


Strona północna:


Strona wschodnia:


Zjazd również okazał się dość kamienisty, ale zdecydowaną większość udało się zjechać.


Całą Mogielicę otacza świetna droga rowerowo-narciarska.



W pewnym sensie wjeżdżając na asfalt oddycham z ulgą. Czas niestety nie jest zbyt dobry, dlatego staram się trochę nadgonić jadąc teraz w kierunku Nowego Sącza. Po drodze wiele fajnych widoków i zjazdów.



Całkiem sprawnie docieram do Sącza, Dunajec:


A na rynku Sądecki Jarmark. Chwilę odpoczywam przy fontannie, lekkie dotankowanie w Żabce i jazda.



Urocze Pogórze Rożnowskie:





I KOSMICZNE widoki z czerwonego rowerowego/pieszego szlaku z Nowego Sącza do Gródka  <3  :


Na dole po prawej przy jeziorze Gródek nad Dunajcem:


Na podjeździe w końcu urwała się recepturka trzymająca czujnik od licznika, na szczęście miałem jakąś w torbie.
I oblałem sobie rękawiczki colą przez co musiałem je schować, żeby nie zapaprać owijki.



Po drodze piękna kapliczka:






Panorama z Gródka:


W Gródku też jakiś ruch, sporo ludzi przy sklepach. Tutaj ostatnie szybkie tankowanie i lecimy na Czchów.


Miałem nadzieję, że przejadę przez las przed Czchowem jeszcze jak będzie widno ale trochę się przeliczyłem. :P Do zapory zjechałem prawie w całkowitej ciemności:


Nocny odcinek od Czchowa będę wspominał bardzo dobrze, jak na taki dystans w nogach jechało mi się super, sprawnie, nie drętwiały mi dłonie, nie bolał mnie w zasadzie tyłek, być może te nowe spodenki też pomogły, było jeszcze dość ciepło, więc nie musiałem się dodatkowo ubierać. I chyba pierwszy raz widziałem wschód księżyca:


Niestety na jakieś 15km przed końcem zaczęło mnie boleć kolano, w innym niż kiedyś miejscu, bardziej pod kolanem ale w zasadzie tylko przy próbie ciągnięcia pedała w górę, być może chciałem zbyt 'efektywnie' kręcić.

Na całej trasie dużo częściej niż zwykle miałem problemy z nawigacją, nie wiem, albo byłem tak zamulony, że nie słyszałem co się do mnie mówi, albo czasami brakowało komend. Patent z nowymi paskami na plecaku sprawdził się super, w końcu wszystko było fajnie spięte do kupy. Tylko pasek biodrowy trzeba będzie dać dłuższy. 

Ogólnie wypad bardzo na plus, pomimo, że Mogielica zabrała dużo czasu. Absolutnie nie spodziewałem się, że kondycyjnie tak dobrze to wszystko zniosę, ale to też na pewno zasługa tego, że zaprzyjaźniłem się bardzo z młynkiem :v Na podjazdach bardzo się przydawał i zaoszczędziłem dużo energii. Czułem, że w sumie mógłbym jeszcze trochę pojeździć, nie było wielkiego problemu żeby jeszcze przycisnąć na prostej. Pierwszy raz od dawna poczułem na drugi dzień zakwasy :P Nogi były ciężkie przez dwa dni.
Pozostaje trochę niedosyt, że nie dało się podjechać całości pod Mogielicę.

HZ: 02:01:20
FZ: 05:57:35
PZ: 04:27:14

Paliwo:
700ml x 3 wody z cytryną i cukrem
700ml x 1 wody źródlanej
500ml x 1 wody mineralnej
500ml x 2 Coca-Coli
2 x wafle
350g przygotowanych kanapek (taki mały razowy bochenek)
1 x banan

No i tak skończyła się beskidzka przygoda, trochę się wpakowałem z tą Mogielicą, ale summa summarum nie żałuję. ;)
A i ostrzeżenie z bikestats czy na pewno wpisałem dobry dystans - bezcenne :D

Bruśnik, Jamna

Niedziela, 7 sierpnia 2016 · Komentarze(0)
TRASA: Tarnów - Rzuchowa - Pleśna - Lubinka - Chojnik - Golanka - Tursko - Ciężkowice - Bruśnik wieża widokowa - Bruśnik - Siekierczyna - Jamna - Słona - Zakliczyn - Wróblowice - Dąbrówka Szczepanowska - Rzuchowa - Tarnów
POGODA: temp. 21°C do 15°C, słonecznie, dobra widoczność, lekki wiatr

Spontaniczny wyjazd, główne cele: wieża widokowa w Bruśniku i nareszcie Jamna. Niestety trochę zamuliłem i wyjechałem późno, koło 13. Pogoda niemal wymarzona, nie ma upału, jest słońce, całkiem dobra widoczność, co prawda niedawno padało ale nie jest źle. 
Początek trasy przez Lubinkę i Wał, bardzo fajny, przyjemny, widokowy zjazd do Chojnika.
Na jakiejś górce za Gromnikiem, na dole widać Ciężkowice:


Widok na wieżę widokową z niebieskiego pieszego szlaku:


W drodze na wieżę:


A to już widok z wieży na zachód, widać szczyt kościółka na Jamnej:


Widok na południowy-wschód, po prawej charakterystyczny Chełm, bardziej na lewo Zielona Góra, Maślana Góra i Jelenia Góra:






Poniżej panoramy, najpierw widok na północ: (jeśli nie widzisz panoramy kliknij "Pokaż trasę GPS")

Widok na zachód: (jeśli nie widzisz panoramy kliknij "Pokaż trasę GPS")

Widok na wschód: (jeśli nie widzisz panoramy kliknij "Pokaż trasę GPS")
Widok na południowy-wschód: (jeśli nie widzisz panoramy kliknij "Pokaż trasę GPS")

Tak wygląda sama wieża, chyba dokładnie tak samo jak na Brzance:


Piękne niedzielne popołudnie to i ludzi było dość sporo w porównaniu do innych wycieczek.





Kościół pw NMP Wniebowziętej w Bruśniku:


W drodze na Jamną:


Kapliczka na Jamnej:




No i jestem, na miejscu sporo ludzi:


Widok z "wieży", takiego podwyższenia na Jamnej, fajnie widać Jezioro Czchowskie/Rożnowskie:


Zjechałem jeszcze zobaczyć Schronisko Dobrych Myśli:


Kościół p.w. Matki Bożej Niezawodnej Nadzieii na Jamnej:


Wnętrze:


Na tablicy między innymi: "Pamięci poległych w boju za Ojczyznę Żołnierzy Batalionu Partyzanckiego 'Barbara' 16 Pułku Armii Krajowej i męczeńskiej śmierci mieszkańców Jamnej, którzy w dniach 25-26 września 1944r. krwią swoją uświęcili ojczystą ziemię."
Cześć ich pamięci.




Terenowy zjazd z Jamnej czarnym szlakiem rowerowym:










W lesie już dość ciemno, teraz znowu słońce:




Okolice Słonej przed Zakliczynem:




Europejskie Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego w Lusławicach:


W połowie drogi między Zakliczynem, a Tarnowem łapie mnie zachód słońca, najwyższy czas założyć oświetlenie, tonę odblasków i ubrać na siebie coś więcej:


Piękny Dunajec:







Wyjazd bardzo udany, jeden z najlepszych w tym roku. Dowiozłem jeden cały bidon z trzech, przez tą temperaturę sporo mniej wypiłem. 
Po 12km zaczęło odzywać się siedzenie, więc naszła mnie myśl, że siodełko definitywnie do wymiany, że byle jakie będzie lepsze od tego. Ale minęło trochę czasu, po drodze zrobiło się parę postojów i jakoś się później uspokoiło. Zauważyłem też, że faktycznie podwójna owijka pomaga, trzymając w 'normalnym' chwycie ręce odpoczywają, gdy przestawiam się trochę na gołe rogi to po jakimś czasie czuć lekkie drętwienie. 
Dobrze, że wziąłem jednak dodatkowe ciuchy na powrót. Generalnie waga tego całego plecaka trochę mnie zniechęciła do jazdy. :P Ale to przez narzędzia i picie. Byłem w szoku, że po takim dystansie pod koniec jakieś ostatnie 10km czułem się naprawdę dobrze i troszkę mocniej sobie pocisnąłem.
W Lusławicach, w tym samym miejscu gdzie ostatnio, dosmarowałem trochę łańcuch.

HZ: 00:36:31
FZ: 02:56:14
PZ: 01:40:48
Większość czasu w strefie wytrzymałościowej, pod koniec jak zwykle trochę wyższe tętno.

Żabno, Las Radłowski

Sobota, 30 lipca 2016 · Komentarze(0)
TRASA: Tarnów - Mościce - Żabno - Mościce - Las Radłowski - Tarnów
POGODA: temp. od 29°C do 26°C, widoczność dobra, lekki wiatr, słonecznie, trochę kałuż po wczorajszym deszczu

Przed Żabnem:


Las Radłowski:


Za Lasem Radłowskim na zachód:


Las Radłowski:


I nowy łańcuch:


Praktycznie cała droga do Żabna i z powrotem do Mościc bardzo lekko, większość czasu HZ. Później, pomimo trzymania w miarę stałego tempa, tętno rośnie. 
Spodenki trochę ocierają, dłonie trochę cierpną, no i tyłek.

HZ: 2:08:16
FZ: 1:31:09
PZ: 0:00:15

Radłów, Zakliczyn

Niedziela, 24 lipca 2016 · Komentarze(0)
TRASA: Tarnów - Mościce - Bobrowniki Małe - Radłów - Waryś - Bielcza - Sufczyn - Łysa Góra - Jaworsko - Zawada Lanckorońska - Zakliczyn - Dąbrówka Szczepanowska - podjazd Golgota - Szczepanowice - Koszyce - Tarnów
POGODA: temp. 30°C, słonecznie, wiatr wschodni, pod koniec słabszy, widoczność dobra

Powstające ścieżki rowerowe na wałach Dunajca (w ramach VeloDunajec?):


Okolice Komorowa:


Las Radłowski:


Widok z Zawady Lanckorońskiej:


Widok z Golgoty:


Mostek ujemny - siłą rzeczy ręce trochę bardziej bolą, ale idzie to wytrzymać, chyba sporo daje podwójna owijka. Wysokość siodełka chyba w miarę ok, momentami jakby trochę bolało, ale np. na tym morderczym podjeździe na Lubinkę nie bolało NIC.
Oczywiście jak zwykle wziąłem za mało jedzenia i picia..
A, smarowanie łańcucha koło Lusławic, czyli po ~70//80km jazdy, mógłby pewnie jeszcze trochę pociągnąć. BTW od ostatniego czyszczenia wrzuciłem już smar Shimano PTFE.