VD i WTR, ale trochę inaczej, zaczynając od Lasu Radłowskiego. Dzisiaj chyba pierwszy raz w życiu widziałem dziki na własne oczy. No i wpadła pierwsza w tym roku setka.
Wycieczka na koniec Dunajca. Droga "tam" to 40 km pod wiatr, dość silny. Oczywiście wracając pod wieczór wiatru już prawie nie było, więc za bardzo nie pomagał. Ale wyjazd był OK.
Kościół pw. Wniebowzięcia NMP w Wietrzychowicach:
Już na WTRce:
I przy końcu Dunajca:
A teraz już tak całkiem na końcu, po lewej Wisła, po prawej Dunajec:
Przeprawa promowa Ujście Jezuickie-Opatowiec:
Po drodze wiatr przynosił piękny zapach rzepaku:
"Kudły" z topoli latały dzisiaj wszędzie, na polach wyglądały dosłownie jak śnieg, ale nie mam akurat zdjęcia:
Dzisiaj miała miejsce chyba najbardziej kuriozalna sytuacja fotograficzna w mojej dotychczasowej fotograficznej karierze. Wracając późnym popołudniem zatrzymałem się, żeby zrobić kilka zdjęć zachodzącego słońca. Położyłem się na wale, akurat taką miałem wizję artystyczną :P. Po chwili w kadr, ni z gruchy ni z pietruchy, wszedł koziołek. :D Zatrzymał się na chwilę, i poszedł dalej. Zdjęcie jakościowo może nie powala, bo to powiększenie cyfrowe i wgl, ale dla mnie jest szczególne. :)