Trasa: Tarnów - Mościce - Ostrów - Łętowice - Biadoliny Radłowskie - Biadoliny Szlacheckie - Maszkienice - Sterkowiec - Szczepanów i z powrotem tą samą drogą.
Ze Szczepanowa mam dobre wspomnienia, byłem tam samochodem więc postanowiłem wybrać się rowerem. Był to jednocześnie sprawdzian przed czymś jeszcze większym. Według planu miałem prawie cały dystans przejechać czerwonym szlakiem rowerowym, zaprowadziłby mnie dokładnie tam gdzie chciałem. Plany musiały ulec zmianie ale o tym zaraz.
Wyjechałem dość wcześnie, rano było jeszcze bardzo przyjemnie i chłodno. Właściwie do drogi za Ostrowem nic ciekawego się nie działo. Chciałem ominąć ruchliwą drogę nr 975 więc przed wiaduktem w Bogumiłowicach pojechałem niebieskim szlakiem rowerowym. Po kilkuset metrach moim oczom ukazał się nagle zakaz wjazdu. Zignorowałem zakaz i pojechałem zobaczyć co się tam dzieje. Cóż... Niestety w trasie nie uwzględniłem utrudnień związanych z budową autostrady A4... Musiałem zawrócić i pojechać normalnie czerwonym szlakiem. Podczas wycieczki kilka razy zagalopowałem się i zgubiłem szlak. :P W Łętowicach skręt w prawo na Wielką Drogę Królewską. Byłem bardzo ciekawy jak wygląda ta droga i las i... jestem mile zaskoczony. Droga gruntowa, w nie najgorszym stanie. W dobrze napompowanych slikach komfort jazy był bardzo niski... Ale jechać się dało. Zraz na początku znajduje się sympatyczny mostek:
Rano dodatkowo czuć było piękny zapach drzewa sosnowego, coś pięknego. : ) Mniej więcej co pół kilometra pojawiały się inne, prostopadłe drogi:
Końcówka drogi:
W okolicach wiaduktu kolejowego w Biadolinach Szlacheckich spotkała mnie kolejna niespodzianka:
Na Uszwicy został wyburzony most, pewnie ze względu na budowę autostrady. Drogą między wsią Bielcza a Dębnem prawie non stop tiry przewoziły piasek. Musiałem zorganizować sobie jakiś szybki objazd i najkrótsza, normalna droga jaką znalazłem na mapie prowadziła przez Maszkienice. Tak też pojechałem.
Później przygód już w zasadzie nie było, w Szczepanowie postój i zwiedzanie. Szczepanowski rynek:
W drodze powrotnej:
Bezpośrednio po powrocie udałem się jeszcze na działkę. Mimo zmęczenia jechało się całkiem dobrze. Na miejscu szybkie czyszczenie napędu i powrót do domu.
Wycieczka myślę, że bardzo udana tym bardziej, że pobiłem swój dystans dzienny który wynosi teraz 80 km.
Trasa: Tarnów - Mościce - Ostrów - Bogumiłowice - Sieciechowice - Mikołajowice i z powrotem tą samą drogą...
Po dość długiej jak na ten okres przerwie wybrałem się na wycieczkę w stronę Mikołajowic, aby zobaczyć jak wyglądają drogi w tej okolicy i tym samym szukać jak najlepszej trasy żeby dojechać w miarę bezpiecznie do Wielkiej Wsi. Cóż... jestem trochę rozczarowany. Drogi rowerowe w Naszym mieście pozostawiają wiele do życzenia... Jechałem tymi drogami właściwie pierwszy raz i powiem szczerze że mam już dość kostki brukowej, tym bardziej że mam założone sliki. Generalnie na ulicach ogromny ruch, w Mościcach trwają jakieś prace remontowe, czasami nie wiadomo jak jechać. Na drodze wylotowej z Mościc w stronę Wierzchosławic wybitnie denerwował mnie wzmożony ruch ciężarówek z piachem, kurz był wszędzie, kilka razy prawie nic nie widziałem. Jakby tego było mało soczewki kontaktowe straciły swoją ważność i musiałem jechać w okularach korekcyjnych. To tyle narzekania. : )
Zdecydowałem się kupić noski na pedały. Wybrałem na razie prosty, plastikowy model z paskami.
I po pierwszej wycieczce z nimi jestem bardzo zadowolony. To jest chyba to czego mi brakowało. Mogę teraz dużo lepiej/efektywniej wykorzystywać pracę swoich mięśni. Nie miałem większych problemów z opanowaniem techniki "wpinania" się w nie. ; )
Dodatkowo jeszcze jedna korekta ustawienia siodełka sprawiła że jechało się dobrze i w miarę płynnie. Podczas jazdy pod koniec trochę zaczynał mnie boleć kark, ale to może dlatego że musiałem podnosić trochę wyżej głowę ze względu na okulary.
PS. Dane z wycieczki mogą być trochę przekłamane bo w licznik był wpisany obwód z dobrze napompowanej opony terenowej. ;P
Wybrałem się na spontaniczną przejażdżkę po mieście, dopompować opony na stacji, pokręcić się spokojnie. Jechało się bardzo dobrze, może dlatego, że bez pulsometru... ; ) Wyszło na to, że byłem na Piaskówce, Parku Strzeleckim, Parku Sanguszków i ruinach Zamku Tarnowskich. Zmieniłem opony na sliki, Kendy Kwest. Jeździ się dużo lżej, szybciej, rower jest bardziej skrętny i lżejszy o ok. 1kg, za to czuć prawie każdą kostkę...
Przed wyjazdem wyczyściłem jeszcze amortyzator, jest teraz czulszy. Przy tych oponach przyda się szczególnie. Na razie nie zalewałem go jeszcze olejem.
Ostatnio plany pokrzyżowało mi przeziębienie, byłem osłabiony, do tego kaszel... Na początku myślałem że to alergia... Cóż. Korzystając z pogody wybrałem się na krótką jazdę. Pogoda bardzo przyjemna, pogodnie, pod wieczór lekki chłodek. Ostatnio dopompowałem sporo opony, jazda była ciut lżejsza.
Niestety, suport coraz bardziej daje się we znaki, szczególnie uszom. Poza tym nic wielkiego się z nim nie dzieje z wyjątkiem tego, że można poczuć minimalne luzy.