Lipie

Sobota, 12 maja 2018 · Komentarze(0)
TRASA:Tarnów - Lipie - Tarnów
POGODA: temperatura 19.0°C - 24.2°C, słonecznie, w lesie lekka mgiełka, mokro i wilgotno, rosa

Objeżdżanie Lipia i haszczing po okolicy.
Na Batorego staranowałaby mnie parkująca blondynka w oplu, która chyba nie wie jak używa się lusterek wstecznych.

Jest sobota, 9:00 rano, Lipie, świeże powietrze, lekko unosząca się mgiełka, przy siłowni na otwartym powietrzu bełkocze do mnie coś jakiś koleś, podchodzę bliżej bo nie mogę zrozumieć. Okazuje się, że mówi po francusku. Pan ma koło 40/50 lat. Po angielsku nie rozumie. Po gestykulacji dochodzę do wniosku, że chyba ma przebitą dętkę. No faktycznie, w tylnym kole nie ma powietrza. Patrzę, a wentyl oczywiście samochodowy, czyli nie mam takiej końcówki. Ale okazuje się, że Pan pompkę ma, i to pod różne wentyle. Sugeruję, żeby ściągnąć koło (btw. na śruby, nie szybkozamykacz xD, ale miałem klucz, rower to jakiś Kands) i obejrzeć dętkę, pompowanie nic nie da. Coś tam burczy, że no no, tylko żeby pompować, OK, nie to nie. W takim razie pompujemy. Za pierwszym razem coś bokiem uchodziło przy wentylu, zakleszczyło się to, nie mogłem ściągnąć tej gównianej pompki z wentyla. xD Druga próba już dużo lepsza, Pan trzymał koło, ja pompowałem, no i napompowałem. :D Nie uchodziło, przynajmniej nie było słychać, może dojechał chociaż do domu/hotelu czy coś. Ale jakoś to powietrze mu zeszło przecież wcześniej. W każdym razie podziękował no i siema, pojechałem dalej kręcić się po Lipiu :P
Ale taki zonk jaki dzisiaj przeżyłem to... Skąd francuz w Lipiu o tej porze i jeszcze nie idzie się z nim dogadać. xD



Okolice Tarnowa

Wtorek, 1 maja 2018 · Komentarze(0)
TRASA: Tarnów - Lipie - Wola Rzędzińska - Lipie - ul. Klikowska - Tarnów
POGODA: temperatura 27.8°C - 22.6°C, ciepło, sucho

Lekki chaszczing po okolicy, w Lipiu na singlach chyba wszystkie pajęcze sieci ściągnąłem. :>







Lasy Czarna

Poniedziałek, 30 kwietnia 2018 · Komentarze(0)
TRASA: Tarnów - Wola Rzędzińska - Kobylarnia - Jodłówka Wałki - Dębowiec - las koło Czarnej - Dębowiec - Gołębin - Okrąglik - Wola Rzędzińska - Lipie - Tarnów - ul. Lotnicza - ul. Lwowska
POGODA: temperatura 27.3°C - 20.9°C, słonecznie, wiatr południowo-zachodni, sucho

Ciąg dalszy eksploracji lasów, tym razem lasy w okolicach Czarnej i Jodłówki. Kolejne przepiękne tereny, głównie Lasy Państwowe. Aż dziwne, że dopiero teraz tu przyjechałem.













Las podobny jak jak Radłowski, ale trochę więcej się dzieje, więcej zakrętów, przewyższeń, więcej dróg prowadzonych inaczej niż tylko pod kątem prostym. Jestem bardzo mile zaskoczony, spodziewałem się ciężkiego terenu, słabych dróg, błota, piachu i wgl, a okazało się, że jest właściwie lepiej niż w Lesie Radłowskim, mniej nudno. :P

Las Radłowski

Sobota, 28 kwietnia 2018 · Komentarze(0)
TRASA: Tarnów - Mościce - Ostrów - Gosławice - Dwudniaki - Las Radłowski - okolice Łętowic - (Wielka Droga Królewska) - Biadoliny Radłowskie - Las Radłowski - Brzeźnica - Dwudniaki - Wierzchosławice - Mościce - Tarnów
POGODA: temperatura 26.4°C - 20.0°C, ciepło, słonecznie, sucho, zielono i wgl, wiatr wschodni

Wiosenny objazd Lasu Radłowskiego. Krótki spoden pierwszy raz w tym sezonie. Pogoda idealna, nie za ciepło, nie za zimno, słonecznie, bez opadów i burz.

Początek lekko, z wiatrem. Tym razem jadę nie przez Wierzchosławice, ale żółtym szlakiem rowerowym przez Gosławice. Dawno mnie tu nie było, jadę i czegoś tu brakuje, a no brakuje czegoś na kształt wysokiej konstrukcji do odwiertu czy cokolwiek to było, nie ma po tym śladu.

A tu już piękny, wiosenny Las Radłowski:

Tu w oddali widać sarnę czy coś w ten deseń. :P




Obok Wielkiej Drogi Królewskiej znajduje się mogiła zbiorowa żołnierzy Wojska Polskiego poległych we wrześniu 1939 r.


Jeszcze jeden grób, nie ma zbyt wielu informacji:











Powrót standardowo przez Wierzchosławice. Później przez Zakłady Mechaniczne. I tutaj znowu coś nowego, postawiono nowy BTS przy ulicy Wiesława Wody, przynajmniej tak mi się wydaje. Rok temu tego raczej nie widziałem, z balkonu również widać coś nowego.
Super wycieczka, było trochę zwierząt po drodze, łącznie z zającem i sarną w okolicach Zakładów Mechanicznych. xD W lesie już pod koniec miałem dość tego dźwięku trzaskania gruzu pod kołami :D więc z pewną ulgą wjechałem na asfalt.


Marcinka, Trzemesna

Niedziela, 8 kwietnia 2018 · Komentarze(0)
TRASA: Tarnów - Marcinka (objazd różnych ścieżek) - Łękawka (żółty pieszy) - Czerwony Dół - Karwodrza - Trzemesna (objazd ścieżek) - Łękawica - Skrzyszów - Tarnów
POGODA: temperatura 20.3°C - 20.9°C, MOCNY południowy/południowo-wschodni wiatr, słonecznie, widoczność średnia, w miarę sucho

Na początek objazd nieznanych dotąd ścieżek na Marcince, głównie po północnej stronie. Powiem tak, że może nie jest idealnie, ale nie wiedziałem, że tam tyle tego jest. :P Wariantów, żeby dostać się na północny stok jest sporo, jest gdzie jeździć.Tylko mnóstwo patyków i gałęzi, nie wiem czy to kwestia regularnej wycinki drzew, czy odnawiania takich dróg w lesie.




W końcu zjechałem na północną stronę, dojechałem do obwodnicy, później serwisówką z powrotem pod Marcinkę i znowu w górę.

Dalej jadę na Trzemesną żółtym pieszym. Strasznie mocno dzisiaj wiało, bardziej niż we wtorek. W lesie w Czerwonym Dole nawigacja trochę mnie wkurza, bo źle prowadzi, musiałem parę metrów podjazdu więcej zrobić. :P Ten dojazd z Łękawki może być, ale później źle się bardzo jechało, rozkopane za lasem masakrycznie.
Przed Karwodrzą po wyjeździe z lasu:

Później kręcenie się w okolicach Trzemeskiej Góry, bardzo ładna miejscówka widokowa na jednym z podjazdów, widać krzyż na wzniesieniu przed Tuchowem:

No i coś mnie podkusiło, żeby wrypać się znowu na niebieski szlak pieszy, ten znienawidzony przeze mnie fragment. xD Jest trudny technicznie, stromy i oczywiście cały zarąbany liśćmi, patykami i gałęziami. Po kilkudziesięciu metrach musiałem zjeść kanapki na pniaku bo myślałem że pieprznę to wszystko i wyjadę w Bieszczady. xD


Dalej plany były bardziej ambitne, ale stwierdziłem, że robię odwrót, nie miałem już sił. Z Trzemesnej już na spokojnie toczyłem się w stronę Tarnowa najkrótszą drogą.


Jakoś mocno wymęczył mnie ten wyjazd i chyba więcej się wkurzałem. :P Do tego problemy z nawigacją przez chaszcze. I chyba za ciepło się ubrałem, szybko traciłem wodę.
Ale generalnie potencjał w okolicy jest ogromny, w planach eksploracja Słonej, lasów Trzemesnej i "Czerwony Dół" (tak to miejsce opisują na mapie Compasa, nie wiem jak to inaczej nazwać).

Słona Góra, Skrzyszów, Zawada

Środa, 4 kwietnia 2018 · Komentarze(0)
TRASA: Tarnów - Tarnowiec - Radlna - Świebodzin - (podjazd na Słoną czerwonym szlakiem) - (dalej na wschód zielonym rowerowym w stronę Karwodrzy) - Trzemesna - (teren szlak do Szynwałdu) - Szynwałd - (chaszczing do zalewu w Skrzyszowie) - zalew w Skrzyszowie - Skrzyszów - (podjazd na Górę św. Marcina) - Zawada - Tarnów
POGODA: ciepło, bardzo przyjemnie, temperatura 18.9°C - 17.3°C, lekkie chmury na całości nieba, momentami przejaśnienia, w terenie bez tragedii, bez błota

Kolejny zryw wiosny, więc żal było nie skorzystać tym razem z pogody. Plan dość ambitny, dużo terenu, krzaków, ale taką czułem potrzebę. :P Ustawiłem mostek na plus, opony terenowe, jechało się praktycznie cały czas bardzo wygodnie i przyjemnie. Pierwszy checkpoint - Słona Góra, podjazd od zachodu, dojazd czerwonym rowerowym, która to próba w zimie zakończyła się fiaskiem (pierońsko zimno!).


Byłem mocno zaskoczony, że nie było nawet takiego dużego błota, ziemia wilgotna, ale nie "przemoczona", wiadomo, były kałuże, ale do przeżycia. Las dość przejrzysty jeszcze przed wysypem zielonych liści. Wyżej wycinane są dość kosmiczne ilości drewna.

Dalej za Słoną lecę zielonym rowerowym, droga trudna, dużo kałuż, kolein, czasami powalone drzewa i wycinka:

Bardziej chyba polecam na rozdrożu w środku lasu pojechać tą górną drogą, w lewo, nie ma tyle kałuż, ale za to są póki co drzewa na drodze.
Gdzieś właśnie w połowie drogi po prawej stronie ukazuje się piękna droga utwardzana, stwierdziłem że muszę to na szybko sprawdzić. Prowadzi w dół lasem, przepiękny zjazd. Super przygotowana droga, no i ten sosnowy las. <3 Byłem naprawę mega zachwycony, podobnie jest na zjeździe do "Doliny Izy", droga też prowadzi do składu drewna. Tą zaś w dół dojedziemy do Karwodrzy.




Wróciłem na zielony szlak rowerowy, jechało się całkiem fajnie, chociaż bardziej technicznie, wyszło więcej słońca. Na wyjeździe z lasu polna droga jest tak zmasakrowana, że jechałem skrajem pola, a pamiętam jak kiedyś jechałem tam na slicku i droga była w dobrym stanie.
Dalej w okolicach Trzemesnej znowu przez las starym zjazdem, tutaj zrobiono te same rynny odprowadzające wodę co na tym wcześniejszym pięknym zjeździe i w ogóle jakby jest tu lepsza nawierzchnia, naprawdę zasuwało się zacnie. Na rozdrożu byłem dość szybko. Tym razem nie skręcałem w prawo tylko w lewo, jeszcze nigdy tą drogą nie jechałem. I okazało się że jest epicka xD No leci się tak pięknie, i do tego jeszcze z wiatrem w plecy. :) Sucho, bardzo równo jak na drogę utwardzaną. A na końcu małe serpentynki. Dojeżdżam do Szynwałdu, widzę, że trwa remont tutejszego kościoła. Jak rzadko zwracam uwagę na architekturę sakralną, tak ten kościół w Szynwałdzie zawsze bardzo mi się podobał, po remoncie może będzie jeszcze piękniej.
Chwilę jadę główną drogą by za kilkaset metrów skręcić w lewo obok szkoły. Zbliża się kawał dobrego chaszczingu. W myślach mam już to błoto po ośki, ale co tam. xD Nawigacja wskazuje skręt w prawo w polną drogę, w linii prostej mam ok. 1km. Początek dość spoko, typowa polna droga, no, taka porośnięta trawą. Dalej klucząc chwilę między polami nawigacja przestała gadać więc poleciałem freestajlo. Gdy wjechałem w ślepą krzakową uliczkę spojrzałem jednak na mapę. xD Dobra, już prawie znalazłem tą drogę. Jest! I to całkiem znośna. Dalej praktycznie nie było problemu, wystarczyło spokojnie odpalić sobie radosny młynek i do przodu, polna droga całkiem ok. No i co? Dojechałem. xD

A największy paradoks jest taki, że ten fragment trasy planowałem nie w oparciu o normalną mapę, bo tych dróg tam w ogóle nie było, tylko o zdjęcia satelitarne. xD Więc zapowiadał się chaszczing roku, a tu masz, żadnego większego bajora. Ale no oczywiście to takie pozytywne zaskoczenie. Niejedna ścieżka na mapie jest dużo gorsza niż ta po której dzisiaj jechałem.
No i tak, zalew:

Ciekawe czy dane z tej stacji są gdzieś dostępne online, nie mogłem nic znaleźć:

Chwilę pokluczyłem po Skrzyszowie i stwierdziłem, że pojadę jednak przez Marcinkę. Tutaj znowu terenowe urozmaicenie w postaci zjazdu jakąś drogą odbijającą w prawo w dół, było kilka powalonych drzew co utrudniło jazdę. Zjechałem do doliny do strumienia, widać ścieżki wyjeżdżone przez quady, stwierdziłem, że chcąc dostać się na zielony szlak powinienem jechać w górę strumienia, przejechałem kilkaset metrów i jest: zielony szlak. :D Dalej już standardowo, jeszcze tylko na chwilę do Parku i patrol na Lotniczą.

Bardzo fajna wycieczka, jechało się naprawdę mega przyjemnie, ciepło, wygodnie, o dziwo całkiem sucho, rower nawet nie tak bardzo ubrudzony. Jednak płynie u mnie w żyłach trochę tego MTB. :P Pod koniec trochę już nie miałem siły, mało paliwa, i mocno bolały mnie nogi. Strasznie spodobał mi się ten las na Słonej. Btw, planowanie trasy w oparciu o heatmapę Stravy jest sztos. :)

PS. Tak teraz patrzę, dzisiaj moja 9 rocznica dołączenia do bikestats.pl <3

Zawada, Skrzyszów

Niedziela, 25 lutego 2018 · Komentarze(0)
TRASA: Tarnów - Park na Górze św. Marcina - ruiny zamku Tarnowskich - Skrzyszów - (różne kombinacje na Marcince) - Zawada - zjazd terenem do Łękawicy - Skrzyszów - Tarnów
POGODA: temperatura -8.4°C - (-9.7°C), na przemian słońce z opadami śniegu, momentami trochę wiało, na drogach plucha, mokro, teren zmrożony

Kolejny epizod śnieżnych przygód. Mróz trzyma, wyszło słońce, warunki bardzo dobre. Na drogach trochę plucha po ostatnich opadach śniegu. Początek tradycyjnie - park pod Marcinką, ruiny, Lotnicza. Pada śnieg i jednocześnie świeci słońce - bajka. Tym razem upgrade ubioru na mróz, grubsza kurtka z deca, to był strzał w dziesiątkę. Dobrze dogrzana góra sprawiła, że prawie nie marzły mi dłonie. :) Dodatkowo buty trekingowe, bez nich byłoby dzisiaj bardzo trudno na podejściach, także też bardzo się przydały.

Pod Parkiem Sanguszków:

Pod parkiem nie ma już takiego lodu, przykrył go nowy śnieg, ale i tak jadę ostrożnie. Przydał się patyk z ostatniej jazdy :P Ludzie śmigają na biegówkach.
Pod parkiem biegowym:

Pod Lasem Kruk w Skrzyszowie kilka aut, ludzie na spacerach. Śnieg mocno zmrożony, skrzypi pod kołami. W Kruku mijam dwóch rowerzystów, jednak nie tylko mnie pogięło. :P
Las Kruk:

Tutaj też wpadam na pomysł hybrydowej metody rękawiczkowej. :P Zamiast zmieniać co chwilę rękawiczki do zdjęć ubrałem na stałe prawą rękawiczkę cieńszą i o dziwo było ok. Tak jechałem do ostatniego zdjęcia, na powrót znów ubrałem grubszą.



Strumyk niemal zamarznięty, ale coś tam jeszcze "plumpla":

Tutaj według planu odbijam na stronę północną i po krótkim podjeździe zjeżdżam na dno doliny, gdzie po stoku chodzi sarenka:

Potem mocne podejście, w okolicach końca drogi dużo się pozmieniało od kiedy ostatnio tu byłem:

Nasypało trochę świeżego śniegu, już nie ma takiej dużej chlapy, jedzie się lepiej, ile się da jadę chodnikiem. Teraz podjazd od wschodniej strony czerwonym szlakiem:

Zaczyna robić się późne popołudnie, światło robi się epickie. Warunki ciągle się zmieniają, wcześniej było mocniejsze zachmurzenie, teraz znowu trochę wychodzi słońce i jednocześnie czasami pruszy śnieg, epic!


Robi się naprawdę przepięknie, zaczynam się trochę śpieszyć, żeby złapać jeszcze takie światło na zjeździe do Łękawki.




Od razu jadę w dół, nie podjeżdżam na samą górę. Zbliża się kolejna śnieżyca, przysłania słońce, zaczyna padać śnieg.




Ale po jakimś czasie przestaje i znowu wychodzi słońce:

Załapałem się na ostatnie promienie <3




A tutaj wspomniane we wcześniejszej wycieczce powalone drzewa na jednej ze ścieżek:

Były też takie ślady:





Zamiast wracać cały czas leśnym highwayem odbiłem na górę w prawo i jechałem grzbietem polami, trochę takie urozmaicenie, chociaż nie było łatwo momentami. Były też sarenki.

Później powrót przez Skrzyszów. Przy asfaltowej drodze gdzieś nagle spotykam bażanta. :D Pod koniec robiło się ciemno, nie zakładałem, że będę aż tak długo na zewnątrz, i to w takim mrozie, trochę mnie już odcięło. Miałem na szczęście ze sobą M1 także światło było.
Wycieczka po prostu brak słów, przepiękna, zmienna pogoda, zmienne, mroźne warunki, epickie widoki, no było pięknie. Na szczęście bateria w aparacie wytrzymała, zdecydowana większość zdjęć zrobiona w RAWie. Niestety osprzęt mocno oberwał od soli. :/

Tarnowiec, Zawada, Skrzyszów

Sobota, 24 lutego 2018 · Komentarze(0)
TRASA: Tarnów - (czerwony szlak rowerowy) - Tarnowiec - Nowodworze - Zawada - Park na Górze św. Marcina - Skrzyszów - (podjazd czerwonym szlakiem rowerowym) - Zawada - Tarnów
POGODA: temperatura -6°C - (-9.4°C), wiatr północno-wschodni, momentami dość mocny, przejściowa śnieżyca, przejaśnienia, księżyc

W planach była na dzisiaj Słona Góra i parę innych miejscówek, ale nie wyszło. Chciałem na Słoną dojechać od zachodniej strony czerwonym rowerowym szlakiem, ale niestety nie dało się normalnie, oznaczenia są tak beznadziejne (czy raczej ich nie ma...?), że zrezygnowałem.

W poszukiwaniu drogi nagle nadeszła śnieżyca, trochę popadało i poszła sobie.


Ale wiało cały czas, a tam nie ma się jak schować, otwarta przestrzeń. Zrobiłem parę zdjęć, był to początek wycieczki, nie byłem dobrze rozgrzany, szybko zmarzłem.



Stwierdziłem, że pojadę już na dobrze znaną mi Marcinkę. Poza tym potrzebowałem podjazdu, żeby się ogrzać. :P Na starcie już -6°C, najgorzej z dłońmi, twarz też zaczęła przymarzać.

Dzisiejsze opady śniegu już bardziej obfite, drogi, chodniki zaśnieżone. Po podjeździe zrobiło mi się cieplej. Później pośmigałem chwilę po parku, pojechałem też na ruiny. Następnie Skrzyszów standardowym objazdem i w górę przez Las Kruk. Wcześniej zatrzymałem się przy wiacie coś zjeść.

Śnieg wyraźnie skrzypi pod kołami. :) Tym razem pojechałem od razu na górę, czyli czerwonym rowerowym. Jedzie się nawet lepiej niż ostatnio, jest jakby bardziej równo, lepsza przyczepność, do tego koleiny zrobione przez jakiś samochód. Nie zatrzymuję się nawet na zbyt długo po drodze, żeby nie tracić ciepła. Później już tylko techniczny zjazd przez park i to by było na tyle. Jest naprawdę zimno, zawijam się do domu. Może jutro uda się coś "pofocić" za dnia w końcu. :P

Zawada, Skrzyszów, Wola Rzędzińska

Czwartek, 22 lutego 2018 · Komentarze(0)
TRASA: Tarnów - ruiny zamku Tarnowskich - Skrzyszów - (podjazd zielonym pieszym szlakiem) - Zawada - (zjazd terenem) - Łękawka - Skrzyszów - Wola Rzędzińska - Zaczarnie - Lipie - Tarnów
POGODA: temperatura -2.1°C - (-3.6°C), przelotne opady śniegu, pochmurnie, sucho, zimno

Kolejny epizod śnieżnej zabawy, trasa bardzo podobna jak ostatnio. Tym razem wziąłem sprzęt foto. Początek rozgrzewka, Lotnicza, ruiny, park biegowy i Park na Górze św. Marcina:


Później podjazd na Marcinkę od Skrzyszowa, Las Kruk:



Tutaj niespodziewanie znalazłem patyk, idealny na podpórkę, który towarzyszył mi do końca wycieczki, a może i zostanie na dłużej. xD Później odbicie w zielony szlak w dół doliny, 40m przewyższenia. Na dnie doliny, przy lekko zamarzniętym, pluszczącym i grającym strumyku:

W tym też urokliwym miejscu uruchamia się syrena alarmowa straży pożarnej, raczej ze Skrzyszowa. Jest spoko. :v
Generalnie tego dnia spadło troszkę śniegu, myślałem, że będzie więcej, a okazuje się, że ten nowy śnieg tylko pogorszył sytuację, bo przysypał lodowe fragmenty i nie wiadomo czy za chwilę nie będę leżeć. Od postojów na zdjęcia robi mi się chłodno, dlatego z przyjemnością odpaliłem rakietę i w górę. Bardzo dobrym patentem była druga para cienkich rękawiczek, które zakładałem na postojach, izolowały one od zimnego, metalowego statywu i aparatu, no i dawały w miarę możliwość zmiany ustawień w aparacie. Polecam. :P

Na szczycie coś zjadłem i dalej zjazd do Łękawki, tym razem tą drugą drogą obok.

Drewniana figura św. Marcina na Górze św. Marcina:

Co ciekawe, tego samego dnia ktoś też jechał tu rowerem, są świeże ślady. Generalnie bardzo urokliwe miejsce, na drodze pojawiły się też dwa powalone drzewa. Zjechałem na dół no i teraz "lodowy" highway. Gdzieś niedaleko wylotu na główną drogę, po lewej otwarta przestrzeń, pola, po prawej skraj lasu, widzę przy tym lesie gościa ubranego w moro, myślę, pewnie jakiś leśniczy/myśliwy, spoko. Kilkaset metrów dalej surprise, następny, tym razem widziałem spluwę. I następne kilkaset metrów dalej następny. :D W jednego prawie wjechałem bo taki tam był lód. xD Nie wiem kto był bardziej zaskoczony, ja czy oni, to było gdzieś przed 22:00.

Mniej więcej o tej porze zaczął padać śnieg. :) Potem już rura, żeby się rozgrzać. Jechało się tak dobrze, że pojechałem jeszcze na Zaczarnie i kawałek dalej. W Lipiu wpadłem na chwilę w teren, ale dużo lodu, nie bardzo dało się normalnie jechać, dlatego zjechałem na asfalt. Przez mocne zachmurzenie w nocy bardzo dużo było widać, stąd dostrzegłem sarenki na polu, na szczęście nie wpadły na pomysł, żeby przebiegać przez jezdnię. :>

Wyszedł całkiem spory jak na takie warunki dystans, a ja bym w sumie coś jeszcze pojeździł, tylko było strasznie późno i nie miałem jedzenia, a nie chciałem, żeby mnie odcięło. Bardzo spoko wyjazd, myślę, że warto było targać statyw. :)