TRASA: Tarnów - Zawada - Łękawica - Skrzyszów - Wola Rzędzińska - Zaczarnie - Wola Rzędzińska - Las Lipie - Tarnów POGODA: temperatura 20.3°C - 17.5°C, początkowo słonecznie, później pochmurnie, miejscami mokry asfalt, wiatr zachodni
Testowanie nowego przycisku do latarki, jest bardzo OK. Dzisiaj trochę wcześniej padało, miejscami asfalt był mokry, dlatego nie wjeżdżałem w teren. Pojawiło się nowe oświetlenie na podjeździe na Trzemesną, dołączyli do już istniejącego wyżej. Bardzo przyjemna, neutralna barwa, a nie takie żółte.
TRASA:Tarnów - Lipie - Tarnów POGODA: temperatura 19.0°C - 24.2°C, słonecznie, w lesie lekka mgiełka, mokro i wilgotno, rosa
Objeżdżanie Lipia i haszczing po okolicy. Na Batorego staranowałaby mnie parkująca blondynka w oplu, która chyba nie wie jak używa się lusterek wstecznych.
Jest sobota, 9:00 rano, Lipie, świeże powietrze, lekko unosząca się mgiełka, przy siłowni na otwartym powietrzu bełkocze do mnie coś jakiś koleś, podchodzę bliżej bo nie mogę zrozumieć. Okazuje się, że mówi po francusku. Pan ma koło 40/50 lat. Po angielsku nie rozumie. Po gestykulacji dochodzę do wniosku, że chyba ma przebitą dętkę. No faktycznie, w tylnym kole nie ma powietrza. Patrzę, a wentyl oczywiście samochodowy, czyli nie mam takiej końcówki. Ale okazuje się, że Pan pompkę ma, i to pod różne wentyle. Sugeruję, żeby ściągnąć koło (btw. na śruby, nie szybkozamykacz xD, ale miałem klucz, rower to jakiś Kands) i obejrzeć dętkę, pompowanie nic nie da. Coś tam burczy, że no no, tylko żeby pompować, OK, nie to nie. W takim razie pompujemy. Za pierwszym razem coś bokiem uchodziło przy wentylu, zakleszczyło się to, nie mogłem ściągnąć tej gównianej pompki z wentyla. xD Druga próba już dużo lepsza, Pan trzymał koło, ja pompowałem, no i napompowałem. :D Nie uchodziło, przynajmniej nie było słychać, może dojechał chociaż do domu/hotelu czy coś. Ale jakoś to powietrze mu zeszło przecież wcześniej. W każdym razie podziękował no i siema, pojechałem dalej kręcić się po Lipiu :P Ale taki zonk jaki dzisiaj przeżyłem to... Skąd francuz w Lipiu o tej porze i jeszcze nie idzie się z nim dogadać. xD
TRASA: Tarnów - Mościce - kawałek VeloDunajec - Wierzchosławice - Las Radłowski - Wierzchosławice - kawałek VeloDunajec - Mościce - Tarnów POGODA: temperatura 0.5°C - 1.7°C, w miarę sucho na asfalcie, powietrze bardzo kiepskie, wiatr zachodni, delikatny
Zachęcony dobrymi wskazaniami jakości powietrza wyszedłem na rower, chociaż temperatura niezbyt wysoka, co ciekawe, z czasem rosła, a nie malała jak to zwykle bywa. Chciałem zrobić w końcu porównanie jak świeci M1 itd... ale wyszło średnio, nie tak jak chciałem, po zatrzymaniu zacząłem się szybko wychładzać, przede wszystkim dłonie. Nie miałem głowy żeby się zastanawiać nad ustawieniami itd, do tego nie mogłem postawić roweru do pionu. :D Miejsce chyba też nie najlepsze, bo na Velo, na wałach, a to nie daje do końca dobrego oglądu jak to świeci. Zrobiłem te zdjęcia i pojechałem w kierunku Las Radłowskiego. Dłonie po jakimś czasie się rozgrzały i podwójne rękawiczki o dziwo trzymały temperaturę. Nie było nawet problemów z marznącymi stopami.
Las Radłowski night edition - tego jeszcze nie było. Po wjeździe do lasu od razu lepiej, w końcu jest czym oddychać. No dobra, odpalam moje działa świetlne i jazda. :P Szczerze mówiąc, nie czułem się zbyt komfortowo w tym lesie. xD Jakichś większych problemów nie miałem, żeby gdzieś tam śmigać po Velo, na południe za Marcinkę czy coś w nocy. Tutaj jakoś tak inaczej. Może dlatego, że w ogóle ostatnio rzadko wychodzę z domu. xD A co dopiero jeśli chodzi o rower. No w każdym razie przy tym drugim stawie zrobiłem krótki postój, w stawie wody dalej brak. Zdjęcia tam też nie wyszły zupełnie. W zacienionych miejscach widać jeszcze śnieg/lód.
Wracając wstąpiłem jeszcze na Velo przefiltrować nieco powietrze w okolicy. Tym razem miałem jedzenie i termos, nie było już żadnych kryzysów. :)
Pulsometr oczywiście znowu świrował, nie ma pełnego zapisu, może przez temperaturę. A! I pierwszy raz od dłuższego czasu nawalił Locus (czy to przez co innego?), nie nagrał się cały ślad, zatrzymał się w miejscu pierwszego postoju i koniec. :( Była włączona wysoka dokładność GPS, WiFi wyłączone.
PS: zdjęcia wstawiane na serwery bikestats są chyba nieźle kompresowane, straszna pikseloza się zrobiła.
No dobra, ostatnio na rowerze byłem prawie miesiąc temu... Dzisiaj w końcu złożyłem nową latarkę i nie mogłem doczekać się testów, wyjazd dopiero przed 22:00. Latarka to Convoy M1 jako światła długie, uzupełnienie do krótkiej, ale szerokiej S2+ z kolimatorem 60x20. Do zakupu dodatkowej "latarary" skłonił mnie krótki zasięg S-ki na szybkich zjazdach oraz to, że muszę co jakiś czas odrywać rękę od kierownicy, żeby pochylić ją w dół, tak, żeby nie oślepiać innych uczestników ruchu. Lekarstwem na oślepianie miał być kolimator, może faktycznie odcięcie wiązki jest lepsze, świeci szeroko, ale to nie do końca rozwiązuje problem. Dlatego zakładałem, że S2+ ustawię już na stałe, a M-kę zmodyfikuję i będę sterował switchem, który będzie tuż pod palcem. Mówię o modyfikacji, dlatego, że dedykowane "dupki" z wyprowadzeniem przełącznika kosztują tyle, że kupiłbym za to z pół latarki. :P Rozwiązanie jest w fazie "alfa" można powiedzieć xD ale działa i korzysta się z tego genialnie. Miałem podczas tej jazdy nie jedną sytuację, gdzie ten patent świetnie się sprawdził, właśnie tam, gdzie tego potrzebowałem.
Ale może od początku. Pierwsza jazda od dłuższego czasu, noga świeża, jedzie się fajnie. Tradycyjne najpierw Lotnicza, zastanawiam się, czy w końcu uruchomili to nowe oświetlenie - okazuje się, że jest. Nie podobał mi się od początku ten pomysł, no ale zależy jak dla kogo, są plusy i minusy. Wszystko fajnie, tylko, że te lampy mają strasznie beznadziejną żółtą barwę, lampy o chłodniejszej temperaturze światła jak w parku biegowym pewnie były za drogie. No i jadę sobie spokojnie i podziwiam tą smutną trochę żółć i nagle słyszę, jakby coś za mną biegło, nie człowiek ale raczej zwierz, takie szybkie przemiatanie łapami po asfalcie, odwracam się, a może z 50 metrów za mną leci no tak średniej wielkości pies xD Nie jakiś tam przydrożny kundel, tylko trochę większy, szczerze mówiąc nie przyglądałem się zbyt długo xD tylko odpaliłem rakietę i skubany no chwilę za mną biegł, chociaż w takich sytuacjach sekundy ciągną się w nieskończoność. :P Później odpuścił i poszedł chyba w stronę lotniska, miałem trochę obaw jak chwilę później wracałem tą samą drogą, ale już się nie pojawił. No i taka przygoda, ale tak sobie myślę, przy tym nowym oświetleniu jechałem pierwszy raz, wcześniej tam prawie nic nie było widać, co by było, gdyby nie było tego oświetlenia? :D Nie wiedziałbym co się dzieje wgl.
Ok, rozgrzewka była dobra, pora się wspiąć trochę. Dzisiaj na Marcinkę tylko raz, bo już późno. Pierwsze wrażenie co do samej latarki w ciemnościach - świeci dość mocno nawet na 10%, bardzo fajny zasięg, ale chyba jednak mogłaby świecić trochę szerzej. Z kolei S2+ skierowana mocniej pod koło na 25% mocy zaczyna wypalać wzrok. :P Fajnie doświetla boki, ale może ustawię ją jednak trochę wyżej.
Później na Trzemeskiej Górze przez kilkaset metrów jechał za mną samochód, w końcu zjechałem na bok i przepuściłem, jest tam trochę wąsko, w dodatku ciemno, pewnie ktoś nie chciał zrobić głupstwa, chwilę później i tak wracał, może się zgubił.
Generalnie ta M-ka to coś pięknego, przy takim skupieniu i gładkim reflektorze jest dużo światła, w końcu widać dokładnie co jest przede mną, biada pieszym, których nie zauważę w porę i dostaną po oczach. ;) W drodze na Ładną samochody wyłączały długie wcześnie przed zakrętem jak jechałem. xD No i powtórzę, wygoda przełączania niesłychana. Zobaczymy jak to dalej będzie. Zdjęcia jakieś porobię jak to wygląda, ale raczej nie prędko, kiepsko z czasem.
Wraz z niższymi temperaturami pojawił się charakterystyczny, znajomy zapach... Świecącego masztu w Brzesku pewnie do wiosny nie zobaczę.
Dzisiaj podjazd na Trzemesną nowym podjazdem, chciałem przyjechać drogą, która podpina się od lewej na wysokości latarni przy tradycyjnym podjeździe. No i udało się, za trzecim razem zjechałem na właściwą drogę. Odcinek ten też jest nieoświetlony, jakby łagodniejszy i z świetnymi widokami na Marcinkę, a jeszcze wyżej widać super wszystkie maszty na wschód. Trzeba będzie wpaść ze statywem. Później, gdy zjechałem na starą drogę zatrzymałem się jeszcze na chwilę w jednym miejscu, i co widzę? Chorągwica mryga. I do tego chyba jeszcze kominy w Krakowie. Fajnie. :)