Dzisiaj niespodzianka. Wymieniłem opony na terenowe. Jak zwykle nie chciało mi się pompować kół do normalnego ciśnienia więc tylko trochę i później dopompować na stacji. Dojechałem do stacji, dopompowałem, wydaje się ok. Dojechałem do Lipia, wracam wzdłuż lasu i jakoś tak zaczyna się dziwnie jechać, przód robi się coraz bardziej oporny, miękki, okazuje się że jest snake... Jest już ciemno, rzecz dzieje się w miejscu bez latarni no ale mam lampkę. Cóż, trzeba było zmienić formę aktywności z jazdy na bieganie. Na jakiejś stacji na al. Jana Pawła II dopompowałem ile wejdzie i zjechałem tyle ile się dało czyli pod następną stację na BP. :P Tam to samo, później jeszcze na Orlenie na Lwowskiej i w zasadzie prawie się udało. Trzeba będzie w końcu zainwestować w normalną pompkę stacjonarną...
Pogoda piękna więc wypadało ruszyć cztery litery na powietrze i w końcu trochę pozwiedzać okolice. Zdjęcia z telefonu ale myślę że nie straszą jakoś bardzo.