Po dzisiejszych dwóch burzach nie mogłem już wysiedzieć w domu, pomimo, że było jeszcze dość mokro to chciałem trochę pojeździć. Rower cały w piachu, paprochach i... rozjechanych ślimakach. W okolicach szczytu Zawady zaczynam słyszeć koncert z rynku, zatrzymuję się na zachód słońca, zjazd do Tarnowca i znowu podjazd pod kościół, później już w stronę Łękawicy. Dalej bez niespodzianek, może oprócz tego, że wyłączona była sygnalizacja świetlna w Ładnej, może coś od burzy poszło.
Do południa było brzydko i padało, później się przejaśniło. Miała być stówa, ale coś nie pykło. Oczywiście nowy łańcuch przeskakuje na środkowych przełożeniach na kasecie, a na korbie, która ledwo zipie, nie. Logiczne.
W drodze na Trzemesną:
Góra św. Marcina:
Zachciało mi się wjeżdżać w teren, w Trzemesnej zjechałem na zielony rowerowy szlak, którym przebiłbym się w stronę Słonej. Wjeżdżając w las oczywiście nie zauważyłem w porę błota na zjeździe, ziemia po deszczu była mocno wilgotna w niektórych miejscach i na slicku wykonałem pokaz łyżwiarstwa figurowego. Nic się w ogóle nie stało, żadnego obtarcia nawet bo mała prędkość, tylko całe rękawiczki w glinie i trochę na nogach, butach. Stwierdziłem OK, może jednak wrócę na szosę. xD Ale przynajmniej po drodze bardzo ładne łąki rumianku:
Nocna jazda, wyjazd o 21, powrót o ~1:30. Najpierw pętla standard, później na VeloDunajec. Całkiem przyjemnie, przy wyjeździe trochę powyżej 20°C, w drodze powrotnej w okolicach Biskupic ubieram się dodatkowo. No i powrót już bez oświetlenia przy drogach bo jest gaszone około północy. :) Towarzysze wycieczki: dwa liski, chyba dwie sarny, koty i jeżyk. :)
TRASA: Tarnów - ul. Lotnicza - Łękawica - Skrzyszów - Ładna - Wola Rzędzińska - Żukowice Stare - Nowe - Jodłówka - Wola Rzędzińska - Lipie - wzdłuż autostrady w stronę Rzeszowa - Tarnów POGODA: niezbyt ciepło jak na czerwiec, 16°C - 12°C, prawie bezchmurnie, bezwietrznie
W końcu, pierwsza jazda po ostatnim, mokrym wyjeździe. Poświęciłem sporo czasu i złożyłem rower. Żeby nacieszyć się czystym napędem dzisiaj same asfalty. :P No i generalnie miałem ochotę na nocną jazdę, zatem pętla podobna jak kiedyś: rozgrzewka na Lotniczej (btw. będą tam przez wakacje budować oświetlenie drogi, trochę mnie to smuci bo fajnie się jeździ po ciemku z Convoyem), później Łękawica, Skrzyszów, Ładna, Wola Rzędzińska, Żukowice Stare, Nowe, Jodłówka, Wola Rzędzińska, Lipie i jeszcze kawałek wzdłuż autostrady w stronę Rzeszowa. Bardzo przyjemnie się jeździło, wyjechałem w krótkich spodenkach, ale musiałem coś dodatkowo ubrać w Łękawicy i dalej już było super. Temperatura w Tarnowie podczas wyjazdu 16°C, a na trasie np. w Skrzyszowie tylko 12°C.
Piękna pogoda, ciepło, żal było nie wyjść na chwilę. :) Po paru kilometrach wróciłem na chwilę do domu nasmarować trochę łańcuch. Na Lotniczej dużo ludzi, w drodze na Marcinkę już sporo mniej.
Ostatnio podmiana pękniętych szprych i centrowanie kół, nawet znośnie to wyszło, ciężko było dokładnie ustawić bo nyple, szczególnie w tylnym kole, były strasznie zapieczone i nie zawsze dało się przekręcić o niewielki kąt. W większości sklepów mają tylko srebrne i w innych rozmiarach, w końcu znalazłem czarne ale na 262mm, u mnie są 260mm. Pomimo tego nie było problemu z założeniem. No i ogólnie ostatnio czyszczenie całego roweru. Łańcuch się kończy.
A dzisiaj na początek Marcinka, później Łękawka, Skrzyszów, Wola Rzędzińska, pojeździłem trochę po lesie drogami w stronę Czarnej i powrót przez Nowe Żukowice.