Rożnów
Piątek, 6 września 2013
· Komentarze(0)
Kategoria Wycieczki, Opony sliki
TRASA: Tarnów-Koszyce Wielkie-Zgłobice-Dąbrówka Szczepanowska-Janowice-Zakliczyn-Filipowice-Czchów-(zapora w Czchowie)-(przeprawa promem)-Tropie-Rożnów-Roztoka Brzeziny-Tropie-Czchów-(przeprawa promem)-Stróże-Zdonia-Zakliczyn-Wróblowice-Łukanowice-Tarnów
POGODA: rano miejscami gęste mgły, rosa, później trochę chmur, jeszcze później bezchmurnie, temp. od 9°C do ok. 20°C
108 przejechanych kilometrów, 5 i pół godziny w siodełku, 3 zamki, dwie przeprawy promem, 1 zapora, double fog, bolące kolano, nieczynne kompresory, wspaniała pogoda i widoki - tak w skrócie można podsumować wyjazd nad Jezioro Czchowskie. ;)
W wieczór przed wyjazdem zmieniłem opony na sliki ze względu na to, że Komodo z przodu ostatnio znika w oczach, bo większość km to asfalt, a po drugie chciałem sobie chociaż trochę ulżyć, a właściwie kolanu. Bólu kolana obawiałem się tego wyjazdu najbardziej.
Pobudka o 4:00. Wyjazd kilka minut po 5. Jako że wymieniłem opony a nie mam pompki stacjonarnej to podjechałem na BP na Krakowskiej żeby trochę je dobić. I coś nie chciały mi się te opony dopompować, byłem na tyle jeszcze zaspany, że nie zauważyłem informacji "kompresor nieczynny"... No ale coś tam pomogło jednak bo nie był tak całkiem zepsuty.
I pierwsze ciekawe widoki z wiaduktu:
Niestety moje wątpliwości co do kolana się potwierdziły i już w okolicach Koszyc coś mnie tak zaczynało delikatnie boleć. Pomyślałem że jak tak dalej pójdzie to może bym dojechał gdzieś do Janowic ale o własnych siłach bym już nie wrócił. Tak się na szczęście nie stało. Ból nie był zbyt duży, ale to może dlatego że musiałem się oszczędzać. Najgorzej było rozruszać się po postojach, wtedy bolało trochę bardziej. Co dziwne normalnie przy chodzeniu mnie to nie boli...
I tak dojechałem nad Dunajec gdzie złapała mnie już dosyć gęsta mgła:
Skoro sytuacja z kolanem wyglądała tak jak wyglądała to stwierdziłem że oszczędzę sobie jazdę przez górki, ale za to musiałem się męczyć na kamieniach... Za to widoki zrekompensowały niedogodności.
Mówiłem wcześniej o double fogach. A to dlatego że jechałem w okularach korekcyjnych. No i miałem mgłe tam gdzie jej nie było. ;)
Gdzieś za Zakliczynem:
A to już w pełnym słońcu w okolicach Czchowa:
Elektrownia Czchów:
Panoramka z zapory w Czchowie:
Widok na zamek Tropsztyn z drogi krajowej 75:
Prom Wytrzyszczka - Tropie:
I piękne Sanktuarium śś. Pustelników
Świerada i Benedykta w Tropiu:
Jeden z bardziej urokliwych widoków tego dnia:
Kościół św. Wojciecha w Rożnowie:
Ruiny zamku Gryfitów w Rożnowie. Niestety tak trochę zarośnięte:
I ruiny zamku Tarnowskich w Rożnowie:
Kapliczka w skale:
Zamek Tropsztyn. Niestety zwiedzanie dostępne tylko w lipcu i sierpniu.
Fontanna w Czchowie. Trzeba było się wyskrobać na górę.
A tu już powrót, widok z podjazdu pod uroczysko w Janowicach:
Na koniec znów Dunajec, tym razem w innej scenerii, równie pięknej:
Powrót jak to bywa u mnie przy takich dystansach już na oparach, mimo wielu przerw. Ogólnie jednak na slikach było czuć różnicę , jechało się trochę sprawniej.
POGODA: rano miejscami gęste mgły, rosa, później trochę chmur, jeszcze później bezchmurnie, temp. od 9°C do ok. 20°C
108 przejechanych kilometrów, 5 i pół godziny w siodełku, 3 zamki, dwie przeprawy promem, 1 zapora, double fog, bolące kolano, nieczynne kompresory, wspaniała pogoda i widoki - tak w skrócie można podsumować wyjazd nad Jezioro Czchowskie. ;)
W wieczór przed wyjazdem zmieniłem opony na sliki ze względu na to, że Komodo z przodu ostatnio znika w oczach, bo większość km to asfalt, a po drugie chciałem sobie chociaż trochę ulżyć, a właściwie kolanu. Bólu kolana obawiałem się tego wyjazdu najbardziej.
Pobudka o 4:00. Wyjazd kilka minut po 5. Jako że wymieniłem opony a nie mam pompki stacjonarnej to podjechałem na BP na Krakowskiej żeby trochę je dobić. I coś nie chciały mi się te opony dopompować, byłem na tyle jeszcze zaspany, że nie zauważyłem informacji "kompresor nieczynny"... No ale coś tam pomogło jednak bo nie był tak całkiem zepsuty.
I pierwsze ciekawe widoki z wiaduktu:
Niestety moje wątpliwości co do kolana się potwierdziły i już w okolicach Koszyc coś mnie tak zaczynało delikatnie boleć. Pomyślałem że jak tak dalej pójdzie to może bym dojechał gdzieś do Janowic ale o własnych siłach bym już nie wrócił. Tak się na szczęście nie stało. Ból nie był zbyt duży, ale to może dlatego że musiałem się oszczędzać. Najgorzej było rozruszać się po postojach, wtedy bolało trochę bardziej. Co dziwne normalnie przy chodzeniu mnie to nie boli...
I tak dojechałem nad Dunajec gdzie złapała mnie już dosyć gęsta mgła:
Skoro sytuacja z kolanem wyglądała tak jak wyglądała to stwierdziłem że oszczędzę sobie jazdę przez górki, ale za to musiałem się męczyć na kamieniach... Za to widoki zrekompensowały niedogodności.
Mówiłem wcześniej o double fogach. A to dlatego że jechałem w okularach korekcyjnych. No i miałem mgłe tam gdzie jej nie było. ;)
Gdzieś za Zakliczynem:
A to już w pełnym słońcu w okolicach Czchowa:
Elektrownia Czchów:
Panoramka z zapory w Czchowie:
Widok na zamek Tropsztyn z drogi krajowej 75:
Prom Wytrzyszczka - Tropie:
I piękne Sanktuarium śś. Pustelników
Świerada i Benedykta w Tropiu:
Jeden z bardziej urokliwych widoków tego dnia:
Kościół św. Wojciecha w Rożnowie:
Ruiny zamku Gryfitów w Rożnowie. Niestety tak trochę zarośnięte:
I ruiny zamku Tarnowskich w Rożnowie:
Kapliczka w skale:
Zamek Tropsztyn. Niestety zwiedzanie dostępne tylko w lipcu i sierpniu.
Fontanna w Czchowie. Trzeba było się wyskrobać na górę.
A tu już powrót, widok z podjazdu pod uroczysko w Janowicach:
Na koniec znów Dunajec, tym razem w innej scenerii, równie pięknej:
Powrót jak to bywa u mnie przy takich dystansach już na oparach, mimo wielu przerw. Ogólnie jednak na slikach było czuć różnicę , jechało się trochę sprawniej.