Wpisy archiwalne w kategorii

Opony sliki

Dystans całkowity:11193.63 km (w terenie 16.70 km; 0.15%)
Czas w ruchu:599:58
Średnia prędkość:18.61 km/h
Maksymalna prędkość:67.80 km/h
Suma podjazdów:49383 m
Maks. tętno maksymalne:203 (102 %)
Maks. tętno średnie:160 (79 %)
Suma kalorii:139972 kcal
Liczba aktywności:330
Średnio na aktywność:33.92 km i 1h 49m
Więcej statystyk

Biskupice Radłowskie, VeloDunajec

Piątek, 7 października 2016 · Komentarze(0)
POGODA: temp. 11-7°C, pochmurno, momentami przejaśnienia, w miarę sucho

Objechać w końcu VeloDunajec.



Tak na razie kończy się w Biskupicach Radłowskich:


Pomnik w Biskupicach Radłowskich:








Generalnie szlak bardzo na plus. Jedzie się jak po stole.

HZ: 37:49:50
FZ: 59:20:36
PZ: 02:03:09

Marcinka

Sobota, 1 października 2016 · Komentarze(0)


Podjazd na Marcinkę - czasówka ze startu lotnego  ->  9:31

Słona Góra - offroad

Sobota, 24 września 2016 · Komentarze(0)
POGODA: temp. 16°C, wiatr zachodni, początek z przejaśnieniami, powrót w deszczu...

Dzisiaj delikatny offroad po Słonej. 







Niestety na jednej z fajniejszych ścieżek bliżej drogi na Słonej ktoś wylewa ścieki...


Tu zjechałem do jakiejś doliny, dużo śladów motocrossów na ściankach, chwilę się pokręciłem, fajny klimat:










Było kilka przepraw przez cieki wodne:


Dojeżdżam do trochę większej drogi, poprowadziła mnie z powrotem na górę. :P 




Trochę na przypale wyjeżdżam z lasu komuś na teren prywatny, wzdłuż ogrodzenia dochodzę do asfaltu:


Nie wiem totalnie gdzie jestem, widząc górę z przekaźnikiem w pierwszym momencie myślałem że to Marcinka. xD Orientuję się jednak szybko, że to Wał, bardziej po lewej Pasmo Brzanki:


Bardzo ładny widok z tej drogi. Jak później sprawdziłem można nią dojechać do Piotrkowic, także dobra alternatywa dla drogi, którą zawsze jeździłem.


Dalsza jazda też na orientację ale jakoś trafiłem. :P 
Ostatnie ok. 10km w deszczu... Wiedziałem, że po południu ma padać, ale jakoś te wojaże się przedłużyły. Nie było może tak źle jak ostatnia taka jazda do Czarnej. :P No ale musiałem zrobić szybką reanimację sprzętu, czyszczenie z piachu, napęd, koła, i XCR, nabrał troszkę wody. :v

HZ: 00:26:49
FZ: 01:15:39
PZ: 00:59:14

Podwórko, czyli Marcinka

Wtorek, 20 września 2016 · Komentarze(0)
Oddać aerodynamiczny Ekskalibur xD , później wielkie spotkanie na szczycie :P pogadanka z 45 min po czym kropi nas deszcz i spitalamy. Convoy chyba jednak must have...
Kalibracja wysokości na szczycie, teraz w domu pokazuje prawie -+2/1m tyle co na mapie gpies.
Bębenka prawie nie słychać. :O Żyj!

Podwórko, czyli Marcinka

Sobota, 17 września 2016 · Komentarze(0)
Krótko, wykorzystać ostatnie chwile przed deszczem. Po godzinie zaczęło grzmieć, trzeba było się zmywać.
Zaczyna się budowa tunelu pod przejazdem kolejowym na Ziaji...
Powoli czuć jesienne klimaty:










HZ: 12% 00:07:57
FZ: 49% 00:33:19
PZ: 38% 00:25:47

Żabno, Marcinka

Niedziela, 11 września 2016 · Komentarze(0)
Kategoria Trening, Opony sliki
Niestety była bardzo długa przerwa w jeżdżeniu. Piękna pogoda się utrzymuje, trzeba było w końcu wyskoczyć. Słabo, trochę nogi nie ma... Tydzień temu zatrzymał mnie nieskończony remont roweru, pierwszy raz wgl zajrzałem do bębenka i pedałów, było trochę kombinowania z odkręceniem ale się udało, łożyska nasmarowane, zapadki trochę cichsze teraz, może za dużo smaru/oleju. Ogólnie w tych częściach było bardzo niewiele smaru, jedynie w pedałach od dobrze uszczelnionej zewnętrznej strony było nawet ok. Dodatkowo serwis XCRa. Ma spory luz, ale jeszcze daje radę. I czyszczenie napędu, czyli łańcuch, kaseta, korba. 

Żabno:


HZ: 01:12:27 45%
FZ: 00:59:35 37%
PZ: 00:24:35 15%

Żabno, Las Radłowski, Marcinka

Niedziela, 28 sierpnia 2016 · Komentarze(0)
Kategoria Opony sliki, Trening
TRASA: Tarnów - Żabno - Mościce - Las Radłowski - Tarnów - Marcinka - Skrzyszów - Tarnów
POGODA: bezchmurnie, słonecznie, 31°C, wiatr południowy, widoczność dobra

Pierwsza jazda od tygodnia. Nad wszelaką wodą miliony ludzi: na basenie pod Marcinką, na Dwudniakach, nad Dunajcem.
Nad Dunajcem w Ostrowie, to samo ujęcie po raz setny, ale za każdym razem robi na mnie wrażenie:


Nad jednym ze stawów w Lesie Radłowskim:


Las Radłowski:




Dwudniaki:


Skrzyszów - pomnik rozstrzelanych w lesie Kruk:


Po tygodniu od ostatniego wyjazdu niestety kolano dalej daje o sobie znać, boli, głównie na podjazdach. Na prostych może być nawet. Bardziej niż ostatnio wracał momentami problem z drętwiejącymi dłońmi.
Nie chciało mi się już dokręcać do 100km :P

Dzisiaj test apki RWGPS na zwykłym GPS oraz zmieniłem sieć tylko na 2G. Od razu zasięg stabilny nawet w lesie. Co GPSa, bardzo rzadko na moment gubił sygnał, no i jest problem typu prędkość 80km/h na prostej w Lesie Radłowskim. Tyle jeszcze chyba nie jestem w stanie wycisnąć. :P Na High precision nie miałem nigdy takich rzeczy. Bateria z 96% na ok 60%.

Mogielica, Nowy Sącz

Sobota, 20 sierpnia 2016 · Komentarze(0)
TRASA: Tarnów - Błonie - Zakliczyn - Czchów - Porąbka Iwkowska - Strzeszyce - Laskowa - Sowliny - Chyszówki - Mogielica (1170 m n.p.m.) - Zalesie - Roztoka - Gostwica - Świniarsko - Nowy Sącz - Klimkówka - Gródek nad Dunajcem - Rożnów - Roztoka-Brzeziny - Czchów - Zakliczyn - Błonie - Tarnów
POGODA: słonecznie, widoczność dobra, temp od ok. 14°C do 29°C, lekki wiatr południowy, po południu delikatne zachmurzenie

No i co? Stało się... Pękło pierwsze jednorazowe 200km.
Generalnie plany miałem inne. Od jakiegoś czasu chodziła mi po głowie trasa do Nowego Sącza, niedawno jednak przeglądając mapę Beskidu Wyspowego natknąłem się na Mogielicę i nie powiem, zainteresowała mnie. :p Jak się później okazało, to najwyższy szczyt Beskidu Wyspowego. Wieczorem planując trasę nie mogłem się zdecydować gdzie jechać. Więc... poprowadziłem ślad przez oba miejsca. :p Tak powstał trochę szalony jak dla mnie plan. Jak się bawić to się bawić.

Jak zwykle przed dłuższą wycieczką snu nie było zbyt wiele, ponad 3h. Rano wyjechałem o 5:07. W mieście termometr wskazywał 16°C, w dodatkowych ciuchach czułem się ok. Ale tak jak przypuszczałem w dolinie Dunajca było sporo chłodniej. Na 'oko' 12°C. I tam już było troszkę chłodnawo. Jadąc do Czchowa przypomniała mi się trasa do Tropia z 2013r, te same okoliczności, mgły, słońce, fajne wspomnienia. :) 

Tarnów o świcie:


Chwilę poczekałem na przeprawę promową do Czchowa i na dobre zaczynają się podjazdy.
Powoli zaczynają się pojawiać wyższe grzbiety.

Tu panorama na Pasmo Łososińskie ze Strzeszyc:


Później kawałek do bardziej płaskim wzdłuż Łososiny.
W drodze do Laskowej:


Na moście na Łososinie:

Po męczącym odcinku drogi wojewódzkiej i krajowej w końcu zjeżdżam w boczną drogę niedaleko Słopnic, skąd można zobaczyć piękny widok na Łopień (po prawej) i dzisiejszy cel, czyli Mogielicę (po lewej):







Dalej nawigacja poprowadziła mnie w polną, trochę błotnistą drogę w dół, trochę się wkurzyłem bo była tam wielka kałuża, którą ciężko było ominąć. Jak się później okazało, nie sprawdziłem dobrze trasy wyznaczonej przez nawigację, można było normalnie jechać dalej drogą asfaltową i zjechać na sucho...

Od tego momentu zaczyna się jeden wielki podjazd najpierw na Przełęcz Rydza-Śmigłego (700 m n.p.m.) i Mogielicę. Coraz wyraźniej widać wieżę widokową na szczycie.



Przełęcz zdobyta:


I tu byłem trochę zaskoczony ilością osób zmierzającą na szlak. Na przełęczy znajduje się parking, było sporo samochodów.



Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie to, że większość dalszego szlaku wyglądała mniej więcej tak:


Na mapie niby przynajmniej częściowo jest zaznaczony szlak rowerowy, spodziewałem się, że będzie ostro, ale nie aż tak. :p Momentami nie dało się prowadzić roweru, trzeba było go trochę ponieść. Mijający mnie ludzie mieli nietęgie miny, podobnie jak ja. xD Jeszcze dziwniej czułem się gdy ludzie pozdrawiali mnie jak na normalnym górskim szlaku. Najgorszy moment dopadł mnie gdzieś TU, ściana płaczu, pulsometr zwariował i pokazał max tętno 277 przez przesuwanie opaski, generalnie miałem przed oczami lecący po mnie helikopter. xD



No ale jakoś udało się wejść na Mocurkę, tutaj siedzi już trochę ludzi i podziwia widoki.

Na Polanie Mocurka:


Ja po chwili odpoczynku atakuję szczyt.
Ostatnie podejście:


Lekko skołowany wchodzę na górę. Nie wiem za bardzo co ze sobą zrobić, z tego wszystkiego nawet jeść mi się nie chce.
Na szczycie Mogielicy:


Oczywiście okazało się, że drogę na Mogielicę wybrałem najgorszą, najbardziej stromą z możliwych (ze względu na rower).
To co mnie coraz bardziej przytłaczało to to, że ze zjazdem pewnie będzie podobnie...

No ale rekompensatą za wysiłek bez wątpienia jest widok z wieży, tutaj na Polanę Stumorgową:


Tu chyba widok na Słopnice:




Obserwację trochę utrudniały wszędobylskie latające mrówki :P
Niżej wcześniej wspomniana polana:


Teraz panoramy, jeżeli ich nie widzisz kliknij przycisk 'Pokaż trasę GPS'.

Strona południowa:


Strona zachodnia:


Strona północna:


Strona wschodnia:


Zjazd również okazał się dość kamienisty, ale zdecydowaną większość udało się zjechać.


Całą Mogielicę otacza świetna droga rowerowo-narciarska.



W pewnym sensie wjeżdżając na asfalt oddycham z ulgą. Czas niestety nie jest zbyt dobry, dlatego staram się trochę nadgonić jadąc teraz w kierunku Nowego Sącza. Po drodze wiele fajnych widoków i zjazdów.



Całkiem sprawnie docieram do Sącza, Dunajec:


A na rynku Sądecki Jarmark. Chwilę odpoczywam przy fontannie, lekkie dotankowanie w Żabce i jazda.



Urocze Pogórze Rożnowskie:





I KOSMICZNE widoki z czerwonego rowerowego/pieszego szlaku z Nowego Sącza do Gródka  <3  :


Na dole po prawej przy jeziorze Gródek nad Dunajcem:


Na podjeździe w końcu urwała się recepturka trzymająca czujnik od licznika, na szczęście miałem jakąś w torbie.
I oblałem sobie rękawiczki colą przez co musiałem je schować, żeby nie zapaprać owijki.



Po drodze piękna kapliczka:






Panorama z Gródka:


W Gródku też jakiś ruch, sporo ludzi przy sklepach. Tutaj ostatnie szybkie tankowanie i lecimy na Czchów.


Miałem nadzieję, że przejadę przez las przed Czchowem jeszcze jak będzie widno ale trochę się przeliczyłem. :P Do zapory zjechałem prawie w całkowitej ciemności:


Nocny odcinek od Czchowa będę wspominał bardzo dobrze, jak na taki dystans w nogach jechało mi się super, sprawnie, nie drętwiały mi dłonie, nie bolał mnie w zasadzie tyłek, być może te nowe spodenki też pomogły, było jeszcze dość ciepło, więc nie musiałem się dodatkowo ubierać. I chyba pierwszy raz widziałem wschód księżyca:


Niestety na jakieś 15km przed końcem zaczęło mnie boleć kolano, w innym niż kiedyś miejscu, bardziej pod kolanem ale w zasadzie tylko przy próbie ciągnięcia pedała w górę, być może chciałem zbyt 'efektywnie' kręcić.

Na całej trasie dużo częściej niż zwykle miałem problemy z nawigacją, nie wiem, albo byłem tak zamulony, że nie słyszałem co się do mnie mówi, albo czasami brakowało komend. Patent z nowymi paskami na plecaku sprawdził się super, w końcu wszystko było fajnie spięte do kupy. Tylko pasek biodrowy trzeba będzie dać dłuższy. 

Ogólnie wypad bardzo na plus, pomimo, że Mogielica zabrała dużo czasu. Absolutnie nie spodziewałem się, że kondycyjnie tak dobrze to wszystko zniosę, ale to też na pewno zasługa tego, że zaprzyjaźniłem się bardzo z młynkiem :v Na podjazdach bardzo się przydawał i zaoszczędziłem dużo energii. Czułem, że w sumie mógłbym jeszcze trochę pojeździć, nie było wielkiego problemu żeby jeszcze przycisnąć na prostej. Pierwszy raz od dawna poczułem na drugi dzień zakwasy :P Nogi były ciężkie przez dwa dni.
Pozostaje trochę niedosyt, że nie dało się podjechać całości pod Mogielicę.

HZ: 02:01:20
FZ: 05:57:35
PZ: 04:27:14

Paliwo:
700ml x 3 wody z cytryną i cukrem
700ml x 1 wody źródlanej
500ml x 1 wody mineralnej
500ml x 2 Coca-Coli
2 x wafle
350g przygotowanych kanapek (taki mały razowy bochenek)
1 x banan

No i tak skończyła się beskidzka przygoda, trochę się wpakowałem z tą Mogielicą, ale summa summarum nie żałuję. ;)
A i ostrzeżenie z bikestats czy na pewno wpisałem dobry dystans - bezcenne :D