Wpisy archiwalne w kategorii

Po mieście

Dystans całkowity:1596.17 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:91:33
Średnia prędkość:17.20 km/h
Maksymalna prędkość:56.40 km/h
Suma podjazdów:4468 m
Maks. tętno maksymalne:203 (102 %)
Maks. tętno średnie:161 (80 %)
Suma kalorii:17861 kcal
Liczba aktywności:76
Średnio na aktywność:21.00 km i 1h 13m
Więcej statystyk

Miasto

Niedziela, 19 września 2021 · Komentarze(0)
Kategoria Trening, Po mieście
Na spokojnie po mieście po różnych dziurach.
Mokro i chłodno, ale fajnie, już czuć trochę jesień. Część liści pospadała.

Lekkie przesunięcie siodełka do przodu.
Pierwsze testy torby podsiodłowej.
Coś chyba będzie budowane pod Marcinką:




Miasto

Piątek, 13 sierpnia 2021 · Komentarze(0)
Kategoria Krótko, Po mieście
Przed jazdą czyszczenie napędu.
Krótki rekonesans po mieście.
Założyłem siodełko Vertu, podejście drugie po długim czasie leżenia w szufladzie, ale nic się nie zmieniło. xD

Zawada, Lipie

Poniedziałek, 27 sierpnia 2018 · Komentarze(0)
TRASA: Tarnów - Zawada - Tarnowiec - Zawada - Tarnów - Wola Rzędzińska - Tarnów
POGODA: temperatura 17.2°C - 13.7°C, przejaśnienia, sucho

Widząc, że na zachodzie się przejaśnia, widać koniec chmur, a słońce zeszło poniżej, wybrałem się na szybki wypad na Marcinkę. Wydawało mi się, że powinna być dobra przejrzystość powietrza, ale niestety tak nie było, nie było widać Tatr. Na zachód słońca też już nie zdążyłem.
Zjechałem do Tarnowca, a później jeszcze jeden podjazd, tym razem od Wypoczynkowej obok ruin zamku. Następnie zjazd do Tarnowa, Lotnicza. Pojechałem zrobić "odbiór techniczny" wiaduktu na Gumniskiej, no przejezdny, ale chodnik/ścieżka rowerowa od strony parku nie zrobiona (Kappa). Później trochę miejskiego rekonesansu, Kantoria, Lipie.
Generalnie fajna jazda na lekko bez plecaka, w takim chłodzie jak podczas jesieni.

Lipie

Sobota, 12 maja 2018 · Komentarze(0)
TRASA:Tarnów - Lipie - Tarnów
POGODA: temperatura 19.0°C - 24.2°C, słonecznie, w lesie lekka mgiełka, mokro i wilgotno, rosa

Objeżdżanie Lipia i haszczing po okolicy.
Na Batorego staranowałaby mnie parkująca blondynka w oplu, która chyba nie wie jak używa się lusterek wstecznych.

Jest sobota, 9:00 rano, Lipie, świeże powietrze, lekko unosząca się mgiełka, przy siłowni na otwartym powietrzu bełkocze do mnie coś jakiś koleś, podchodzę bliżej bo nie mogę zrozumieć. Okazuje się, że mówi po francusku. Pan ma koło 40/50 lat. Po angielsku nie rozumie. Po gestykulacji dochodzę do wniosku, że chyba ma przebitą dętkę. No faktycznie, w tylnym kole nie ma powietrza. Patrzę, a wentyl oczywiście samochodowy, czyli nie mam takiej końcówki. Ale okazuje się, że Pan pompkę ma, i to pod różne wentyle. Sugeruję, żeby ściągnąć koło (btw. na śruby, nie szybkozamykacz xD, ale miałem klucz, rower to jakiś Kands) i obejrzeć dętkę, pompowanie nic nie da. Coś tam burczy, że no no, tylko żeby pompować, OK, nie to nie. W takim razie pompujemy. Za pierwszym razem coś bokiem uchodziło przy wentylu, zakleszczyło się to, nie mogłem ściągnąć tej gównianej pompki z wentyla. xD Druga próba już dużo lepsza, Pan trzymał koło, ja pompowałem, no i napompowałem. :D Nie uchodziło, przynajmniej nie było słychać, może dojechał chociaż do domu/hotelu czy coś. Ale jakoś to powietrze mu zeszło przecież wcześniej. W każdym razie podziękował no i siema, pojechałem dalej kręcić się po Lipiu :P
Ale taki zonk jaki dzisiaj przeżyłem to... Skąd francuz w Lipiu o tej porze i jeszcze nie idzie się z nim dogadać. xD