TRASA:Tarnów - Lipie - Tarnów
POGODA: temperatura 19.0°C - 24.2°C, słonecznie, w lesie lekka mgiełka, mokro i wilgotno, rosa
Objeżdżanie Lipia i haszczing po okolicy.
Na Batorego staranowałaby mnie parkująca blondynka w oplu, która chyba nie wie jak używa się lusterek wstecznych.
Jest sobota, 9:00 rano, Lipie, świeże powietrze, lekko unosząca się mgiełka, przy siłowni na otwartym powietrzu bełkocze do mnie coś jakiś koleś, podchodzę bliżej bo nie mogę zrozumieć. Okazuje się, że mówi po francusku. Pan ma koło 40/50 lat. Po angielsku nie rozumie. Po gestykulacji dochodzę do wniosku, że chyba ma przebitą dętkę. No faktycznie, w tylnym kole nie ma powietrza. Patrzę, a wentyl oczywiście samochodowy, czyli nie mam takiej końcówki. Ale okazuje się, że Pan pompkę ma, i to pod różne wentyle. Sugeruję, żeby ściągnąć koło (btw. na śruby, nie szybkozamykacz xD, ale miałem klucz, rower to jakiś Kands) i obejrzeć dętkę, pompowanie nic nie da. Coś tam burczy, że no no, tylko żeby pompować, OK, nie to nie. W takim razie pompujemy. Za pierwszym razem coś bokiem uchodziło przy wentylu, zakleszczyło się to, nie mogłem ściągnąć tej gównianej pompki z wentyla. xD Druga próba już dużo lepsza, Pan trzymał koło, ja pompowałem, no i napompowałem. :D Nie uchodziło, przynajmniej nie było słychać, może dojechał chociaż do domu/hotelu czy coś. Ale jakoś to powietrze mu zeszło przecież wcześniej. W każdym razie podziękował no i siema, pojechałem dalej kręcić się po Lipiu :P
Ale taki zonk jaki dzisiaj przeżyłem to... Skąd francuz w Lipiu o tej porze i jeszcze nie idzie się z nim dogadać. xD