Jaworsko

Niedziela, 4 czerwca 2023 · Komentarze(0)
Kategoria Wycieczki
TRASA: Tarnów - Koszyce Wielkie - Zgłobice - Błonie - Łukanowice - Isep - Wielka Wieś - Milówka - Jaworsko - (powrót do Zgłobic tą samą drogą) - Mościce - Tarnów
POGODA: temperatura 23.8°C, słonecznie, bezchmurnie, lekki wschodni wiatr, sucho

Reunion z Piotrkiem w niedzielne popołudnie. Celem miejsce widokowe w okolicy Jaworska, tym razem wspólnie. Droga jednak inna, przejeżdżamy na południe od Wojnicza na Milówkę, wspinamy się na Wolnicę, przeprawiamy przez teren i praktycznie jesteśmy na miejscu.

Fragment luźnego tłucznia zaraz przed Wolnicą, potem droga bardziej przystępna.

Miejsce z widokiem na północ, Tarnów i okolice:

Potem miejsce z widokiem na południe:


Tatry tylko bardzo delikatnie się pokazały:


W lesie na Wolnicy:

Na moście na Dunajcu w Łukanowicach:


Przystanęliśmy jeszcze nad wodą symbolicznie zamoczyć stopy. Woda bardzo czysta, nawet nie jakaś lodowata.

Dostrzegliśmy też niedaleko spiętrzenie wody, udało się je znaleźć, sporo tam ludzi, ale miejsce bardzo fajne:






Chyba mocno mnie dzisiaj zjarało, czuję, że będzie zrzucanie skóry. :P
Przed jazdą czyszczenie napędu i smarowanie.

Zawada, Wola Rzędzińska

Sobota, 3 czerwca 2023 · Komentarze(0)
Kategoria Wycieczki
TRASA: Tarnów - Zawada - Łękawica - Skrzyszów - Wola Rzędzińska - Tarnów
POGODA: temperatura 17.0°C - 12.5°C, słonecznie, prawie bezchmurnie, sucho, delikatny północny wiatr

Wjechał czerwiec. Standardowa, wieczorna pętla. Dni są już fajnie długie. Niby już praktycznie lato, pełna zieleń, ale tak nie za ciepło dzisiaj, trochę brakowało do 20°C.
Elektrownia Połaniec dziś wyjątkowo widoczna ze szczytu Marcinki:





We're chillin:






Tatry delikatnie widoczne:

Las Radłowski

Niedziela, 28 maja 2023 · Komentarze(0)
Kategoria Wycieczki
TRASA: Tarnów - Mościce - Ostrów - Bogumiłowice - Dwudniaki - Las Radłowski - Brzeźnica - Radłów - Glów - VeloDunajec - Ostrów - Mościce - Tarnów
POGODA: temperatura 20°C - 21.9°C, słonecznie, bezchmurnie, sucho, wiatr północno-wschodni

Dzisiaj wyrównywanie rachunków z Lasem Radłowskim po ostatnich przejściach.
Idealna temperatura do kręcenia, początkowo nawet delikatnie chłodno, ale potem do słońca już bardzo przyjemnie. Nawet komarów jakoś specjalnie nie było.

Ostatnio rower poszedł pod myjkę. Potem zabrałem się za ogarnięcie sterów, tzn. podmiana dolnej bieżni, bo przyszła z Chin i wyczyszczenie dolnego łożyska, bo było już trochę zapaprane piaskiem. Zadziwiająco ładnie się rozłożyło, nawet cały wianek wychodzi. Wszystko nasmarowałem i złożyłem i w KOŃCU nie ma luzów. Czyli okazuje się, że popełniłem duży błąd szlifując tą dolną bieżnię od wewnątrz, gdy nie chciała wejść do końca na sterówkę. xD Wydawało mi się to dziwne przy karbonowej rurze sterowej. Nowa bieżnia jest już "otwarta", tzn. ma nacięcie, więc nie trzeba jej nabijać, ładnie się dopasowuje.





Las Radłowski

Niedziela, 14 maja 2023 · Komentarze(0)
Kategoria Wycieczki
TRASA: Tarnów - Mościce - Ostrów - VeloDunajec - Glów - Radłów - Brzeźnica - Las Radłowski - Dwudniaki - Bogumiłowice - Ostrów - Mościce - Tarnów
POGODA: temperatura 21.6°C - 20.8°C, częściowe zachmurzenie, ale było sporo słońca, wiatr wschodni, południowo-wschodni

Czwarty dzień z rzędu na rowerze, szaleństwo. ;)
Pogoda do późnego popołudnia ma wytrzymać, jadę dość standardową pętlę przez Las Radłowski. Początek z wiatrem, na VeloDunajec też zdaje się pomagać. Sporo ludzi. O dziwo po wczorajszych 100 km nogi czy tyłek nie protestują. Przed wyjazdem zrobiłem minimum czyszczenia i smarowania napędu.
Podjeżdżam pod spiętrzenie Dunajca przy budującej się małej elektrowni wodnej:


Zjeżdżam też na chwilę pod Stawy Komorowskie:


W powietrzu mnóstwo latającego robactwa, które niemal bez przerwy obija się o szybę okularów i wszędzie indziej.
W drodze między Glowem, a Radłowem:


Kwitnące kasztany pod Radłowem:

W Radłowie robię przerwę na jedzenie na rynku/placu.
Dalsza droga na Brzeźnicę idzie bardzo sprawnie, jest mocno z wiatrem. Jedzie się na tyle dobrze, że całkowicie przegapiłem zjazd na leśniczówkę. Nie chce mi się za bardzo wracać, więc szukam alternatywnego wjazdu do lasu. Wjeżdżam za szlaban, ale droga nie wygląda zbyt zachęcająco, dość szybko praktycznie się kończy. Patrząc na mapę miałem może jakieś 200m do drogi utwardzanej, którą mógłbym kontynuować na południe przez las, więc decyduję się na lekki "krzaczing", przecież co może pójść nie tak. ;)

Warunki są takie, że nie da się jechać, mnóstwo patyków, nierówno, ziemia co chwilę zryta przez dziki, więc prowadzę. Po parudziesięciu metrach zatrzymuje mnie pierwsza przeszkoda w postaci leśnego cieku wodnego, nie jakiś bardzo szeroki czy głęboki, ale za szeroki na jeden duży krok, a nie mam ochoty siebie czy roweru brudzić. Idę w lewo w poszukiwaniu węższego miejsca, albo jakiejś kłody, po której mógłbym przejść. Najpierw był sporych rozmiarów pień, ale jednak szukam dalej. Jest! Są trzy zaraz obok siebie położone kłody.

Komary zaczynają się do mnie dobierać, więc staram się w miarę sprawnie pokonać przeszkodę i rura.
Zrobiłem kolejne kilkadziesiąt metrów spaceru po lesie, żeby za chwilę znowu zobaczyć kolejny strumień do przekroczenia... Bardzo podobnych rozmiarów. No to znów szukam korzystniejszego miejsca do przejścia. Tym razem było ciężko, strumień zamiast się zwężać, to się rozlewał. Do szału zaczynają doprowadzać mnie komary, pajęcze sieci, krzaki, patyki, zryta ziemia. W końcu po dłuższej chwili znalazł się jeden konar. No ale był jeden. Musiałem poświęcić rower i użyć go jako podpórki w wodzie, która sięgała do suportu. Z dużym trudem gramolę się na drugą stronę i tak topiąc w przybrzeżnym błocie jednego buta. W końcu - myślę sobie - teraz to już będzie tylko lepiej. Jakie było moje zdziwienie, gdy po może kolejnych kilkunastu metrach był kolejny strumień, tylko, że z dwa razy szerszy... xD

Sytuacja tragikomiczna, ani się wrócić, ani za bardzo kontynuować. Widzę dwa konary, po których można by próbować przejść, ale nie z rowerem na plecach. Konar jest jakieś 3 lub 4 metry nad powierzchnią wody. Jedyna opcja to ściągnąć buty i przeprawić się przez strumień... co też uczyniłem. Stopy całe w błocie, nie było tego jak wypłukać, część zdjąłem suchymi liśćmi z szyszkami, które były pod ręką. xD Cóż, założyłem buty i idę dalej. Kończy się las i zaczyna kawałek otwartego obszaru, po drugiej stronie widzę ścięte, poukładane drzewo, także droga musi być blisko. Tak też było, po chwili marszu z rowerem na plecach docieram do drogi, którą od razu poznaję. Na maksa wnerwiony nie robię już w lesie żadnych zdjęć, tylko zapierdalam bez oglądania się. Zostawiam za sobą stado komarów, nogi całe pogryzione, poharatane od trawy i krzaków, na przedramieniu mam bulwę jakby mnie jakaś pszczoła ugryzła.
Na głównym, rekreacyjnym asfalcie dużo ludzi. Gdy w zasięgu wzroku pokazuje się kawałek nieba widać, że na południu robi się coś ciemnawo. Chciałbym coś zjeść, ale nie ma opcji, żeby się tutaj zatrzymywać. Na wyjeździe z lasu objeżdżam Dwudniaki od drugiej strony z nadzieją, że chwilę odpocznę. Jest trochę ludzi, ale udaje znaleźć się wolną miejscówkę:


Robię tutaj uzupełnienie paliwa, komarów chyba nie było.
Dalsza droga powrotna raczej już bez przygód.
Rower znowu do mycia...
Ale minął kolejny dzień jazdy i wpadło 60 km bez jakiegoś wielkiego problemu. Dzisiaj też bez dużych przewyższeń.

Brzanka

Sobota, 13 maja 2023 · Komentarze(0)
Kategoria Wycieczki
TRASA: Tarnów - Radlna - Pleśna - Łowczówek - Tuchów - Burzyn - Brzanka 536 m n.p.m. - Ostry Kamień 527 m n.p.m. - Joniny - Zalasowa - Szynwałd - Skrzyszów - Wola Rzędzińska - Zaczarnie - Wola Rzędzińska - Tarnów
POGODA: temperatura 17.2°C - 6.6°C , słonecznie, wiatr wschodni

Sobota, długo zbierałem się do wyjazdu, nie było jakiejś wielkiej motywacji, ani na nic wielce ciekawego się nie zanosiło. Dość mocny wiatr wschodni dodatkowo nie zachęcał do kręcenia właśnie w tamtym kierunku. Narysowałem trasę przez Brzankę, którą chciałem od jakiegoś czasu odwiedzić. Żeby nie było nudno chciałem pojechać grzbietem Brzanki kawałek dalej na wschód.

Pracowałem nad poprawą nawigacji głosowej w Locus'ie. Okazuje się, że aplikacja ma zdefiniowane swoje customowe tagi właśnie do komend jako rozszerzenie do waypoints. Okazało się też, że http://brouter.de/brouter-web/, którego używam do rysowania śladów, ma możliwość generowania komend dokładnie w tym schemacie pod Locus'a. Oznacza to, że zamiast dostawać komendy generowane na podstawie kształtu śladu, teraz są generowane bardziej adekwatnie, czyli na skrzyżowaniach. Ale tutaj niestety też nie jest idealnie. Po podglądzie takiego narysowanego śladu już z naniesionymi komendami okazuje się, że są miejsca, w których komend brakuje, albo są trochę mylące. No i przed trasą dłubałem w GPX'ie, żeby takie punkty poprawić, co się bardzo opłaciło. Teraz można powiedzieć, że nawigowanie jest dużo lepsze. Muszę pomyśleć jak poprawić proces edycji komend, bo poprawienie samego backend'u, który komendy generuje w brouter chyba mnie przerasta. :P

Początek, bardzo luźne tempo, nigdzie się nie śpieszę. W okolicach Tarnowca na otwartej przestrzeni czuć wiatr, który zdecydowanie nie pomaga. Bez większych przygód docieram do Tuchowa, gdzie na prawie pustym rynku robię przerwę na jedzenie. Kawałek za Tuchowem zaczynam podjazd pod Brzankę, początek asfaltowy. Po trochę ponad dwóch kilometrach zaczyna się super szuter i piękny las.

Warunki w lesie są genialne, sucho, jakoś tak bardzo ładnie, młoda zieleń, ścieżki bez jesiennych liści, no strasznie mi się to podoba:




W okolicach szczytu jest widokowa przebitka na północ, próbuję coś wypatrzeć zza krzaków:


Jest i szczyt, paradoksalnie na Brzance byłem już z kilka razy, a w tym miejscu z kamieniami jestem pierwszy raz:




Docieram na wieżę widokową, nie ma tłumów:




Widzialność w kierunku Tatr jakby gorsza, nic nie widać:

Na wieży spędzam trochę czasu, wcześniej przy altanie zrobiłem też przerwę na jedzenie.
Z reguły z Brzanki zjeżdżałem żółtym rowerowym szlakiem w kierunku Ryglic. Tym razem kontynuowałem grzbietem na wschód. Nie ujechałem kilkuset metrów, gdy nadziałem się na takie cudo:






Ciężko powiedzieć co to jest, wygląda, jak jakiś mini zamek. Ma dwa zwodzone mostki, miejsce jest bardzo zadbane. Nie ma tabliczki o terenie prywatnym, zakazie wstępu czy czegoś podobnego. Nie znalazłem żadnych informacji na temat tego obiektu. Klimat bardzo fajny, jak z Wiedźmina. Wmurowało mnie ogólnie. Jest tylko tabliczka mówiąca o zabytku architektury polskiej.
Kawałek dalej jest sporo ładnie ułożonego drzewa.

Po może kilkuset metrach zaczyna się teren. Las jest niesamowicie uroczy, zielenią się krzewy leśnych jagód.







Szlak jest typowo turystyczny, na rower, szczególne gravel, trudny technicznie, ale jeszcze do przejechania, co daje mi mnóstwo frajdy. Podjazdy z korzeniami, uskokami, lekkimi trawersami, no coś pięknego, przypominają się początki z czasów MTB. Jeszcze do niedawna nie pakowałem się z tym rowerem w taki teren. Co chwilę zatrzymuję się, żeby zrobić zdjęcie. Jest niesamowity spokój, nie mijam po drodze nikogo. Widać na szlaku ślady końskich kopyt.


Docieram pod Ostry Kamień. Nie przyglądając się za bardzo tabliczce w pierwszej chwili myślałem, że chodzi o to:

Ale, szybko zorientowałem się, że chodzi o coś "trochę" większego. :P
Po drodze do docelowego kamienia znów pokazuje się parę widoczków na północ.



Widać też już drogę asfaltową:






Jest i kamień bardziej z dołu, fajny, robi wrażenie:




Generalnie zaczyna robić się późno, tak się zasiedziałem w lesie, że chyli się ku zachodowi słońca. Docieram do drogi asfaltowej, którą miałem zjechać z Brzanki północnym stokiem. W międzyczasie na horyzoncie pojawia się Liwocz i skąpany w zachodzącym słońcu krzyż na szczycie wieży:


Ku mojemu zdziwieniu ślad przez chwilę zamiast asfaltem prowadzi w dość trudny, terenowy fragment. Szybko przechodzi w lepszej jakości drogę utwardzaną. Dojeżdżam do skrzyżowania z asfaltem, tutaj przelatuje nagle bardzo nisko śmigłowiec LPR.

Widzę też, że dalszy ślad znów zamiast asfaltem prowadzi szutrem, co było ostatecznie fajną niespodzianką, droga bardzo dobrej jakości:

Jest klimatycznie:

A głowę totalnie rozsadza mi nagle pojawiający się znikąd zachód słońca:

Zaczyna się też robić coraz chłodniej:

Szuter klasy premium niestety się kończy i zaczynam na dobre zjazd lokalną drogą. W dolinie, przy fajnym mostku, zatrzymuję się na jakieś jedzenie. Nie chciało mi się wyciągać statywu, więc zdjęcie wygląda jak z ziemniaka, ale może przez to ma swój klimat:

Dalej jadę w ciemnościach totalnie bocznymi drogami w kierunku Zalasowej. Czas zleciał dość szybko, w Zalasowej jem jeszcze zaległego banana i batona, przy czym towarzyszy mi koteł:


Za Zalasową niby znam już drogę, ale na wszelki wypadek grzecznie słucham nawigacji, która w ciemnościach ostatecznie się przydaje, nie było mi dane tu jeszcze jechać w takich warunkach. Wiatru już praktycznie nie ma, więc za bardzo nie oddaje. Ale ten fragment do okolic Skrzyszowa również mija szybko. Czuję się na tyle dobrze, że jadę jeszcze w kierunku Woli Rzędzińskiej, potem robię małą pętlę w okolicach Zaczarnia i wracam do Tarnowa.

Będąc pod domem widzę na liczniku prawie 90 km. Stwierdziłem, że na godzinę przed północą dokręcę sobie te parę kilometrów jako zwieńczenie tej fajnej wycieczki. :P Czułem się wtedy całkiem OK. Pojechałem na Lotniczą zrobić kilka rund tam i z powrotem. I to były jak się okazało jedne z trudniejszych kilku kilometrów, nagle z minuty na minutę opadałem z sił, bomba zaczęła pukać do drzwi. Resztkami sił dowlokłem się do domu, ale stówa zaliczona. :)

Ogólnie wycieczka sztos.
Nawigacja się poprawiła, więc nie było prawie błądzenia.
Dość dobrze się nawet ubrałem.
Trzeci dzień jazdy pod rząd, a udało się spokojnym tempem wykręcić solidny dystans.
Tyłek, ani nogi nawet tak nie protestowały.
Dużo fajnych niespodzianek.

Wał, Wróblowice

Piątek, 12 maja 2023 · Komentarze(0)
Kategoria Wycieczki
TRASA: Tarnów - Koszyce Wielkie - Zgłobice - Błonie - Dąbrówka Szczepanowska - Lubinka - Wał - Jurasówka - Wróblowice - Janowice - Dąbrówka Szczepanowska - Błonie - Zgłobice - Mościce - Tarnów
POGODA: temperatura 19.3°C - 13.0°C, w większości słonecznie, częściowe zachmurzenie, sucho, mocny wschodni wiatr

Taktyczne rozegranie wietrznego dnia. Początek częściowo z wiatrem, bardziej na południe. Potem podjazd na Lubinkę boczną, osłoniętą drogą i pod Wał. Udaliśmy się z Piotrkiem na poszukiwania podejścia pod krzyż, ale pojawiła się ciekawa droga prowadząca w głąb lasu, którą chcieliśmy zeksplorować. Trafiliśmy na fajną ścieżkę leśną, która jak się okazało, prowadzi w miejsce widokowe za masztem, gdzie byliśmy nie tak dawno. Potem zjazd do doliny Dunajca, gdzie zupełna cisza, jesteśmy osłonięci od wiatru, nie ma nawet za bardzo ruchu samochodowego, a niebo rysuje się barwami zachodzącego słońca. Do Zgłobic docieramy o zmroku, robię jeszcze rundę przez Mościce.
Chytry plan wykorzystania wiatru chyba się udał. ;)

Nowo odkryty fragment, którym już nie kontynuowaliśmy, mocno terenowy, kamienie, spore nachylenie:

Ale jest ładnie :)

Ścieżka prowadząca na miejsce widokowe:

Widok na Jurasówkę:

Dziś Tatry również delikatnie się pokazały:

W dolinie Zakliczyn, po lewej ECM Lusławice:

Na horyzoncie Chełm oraz po prawej Jaworz:




Wpadło 60 km i tym razem Locus spisał się dobrze, cały ślad nagrany. Także na razie wniosek taki, że wyłączenie Doze pomaga.
Wysokość max: 520 m n.p.m. Wał

Szynwałd, Wola Rzędzińska

Czwartek, 11 maja 2023 · Komentarze(0)
Kategoria Wycieczki
TRASA: Tarnów - Zawada - Łękawica - Trzemesna - Szynwałd - Skrzyszów - Wola Rzędzińska - Tarnów
POGODA: temperatura 19.8°C - 16.0°C, słonecznie, wiatr wschodni, sucho

Czuć lato w powietrzu.
Miała być szybka, standardowa pętla i miałem nie brać aparatu, na szczęście wziąłem. ;)
Okolice Trzemesnej:

Kwitnące kasztany:

Widok z Trzemesnej na Tuchów:

W tle majaczyły delikatnie Tatry:



Ładna kapliczka na Trzemeskiej Górze:


Szuter w Trzemeskim Lesie:









Bardzo ładny Kościół pw. Matki Bożej Szkaplerznej w Szynwałdzie:

Idealne warunki w czasie powrotu, w kierunku zachodzącego słońca i z wiatrem :)

W samą porę wpadam na miejsce widokowe z osiedla, sądziłem, że Tatry pokażą się trochę bardziej, a tu klops, schowały się całkiem:


Wysokość max: 394 m n.p.m. Trzemesna, pola.
Pierwsza jazda po smarowaniu napędu. Tym razem były dwie warstwy wosku. Od połowy wycieczki i tak napęd znów dało się bardziej słyszeć.
Locus pierwszy raz od dłuższego czasu coś nawalił i zatrzymał nagrywanie śladu gdzieś w połowie. Nie miałem włączonej transmisji danych komórkowych jak ostatnio mam to w zwyczaju, może ma to wpływ. Wyłączyłem Doze, zobaczymy czy poprawi się następnym razem.

Biała, Klikowa

Sobota, 6 maja 2023 · Komentarze(0)
Kategoria Wycieczki
TRASA: Tarnów - Mościce - Biała - Klikowa - Tarnów
POGODA: temperatura 19.3°C, słonecznie z narastającym zachmurzeniem, mocny wiatr zmienny, głównie południowo-wschodni

Przeddeszczowe kręcenie po okolicy.
Podjechałem zobaczyć ujście Białej do Dunajca. Nie byłem nigdy w tym miejscu.,

Biała:

Biała po lewej, a Dunajec po prawej:

Dunajec:



Ulica Żytnia:

Na okolicznym polu spotykam prawdopodobnie czajkę zwyczajną. :) Krzyczała na mnie, żebym się stąd zabierał.

Przyplątałem się w okolice zbiornika na odpady azotowe, woda tutaj wygląda średnio:

Ogródki działkowe przy ul. Józefa Dwernickiego:

Bania z Kantorii, parking przy Parku Wodnym zapełniony:

Stadion Błękitnych:

Front zbliżający się z zachodu:

Łącznik pozwalający sprawniej podjechać pod Piaskówkę:

Piaskówka:

Las Radłowski

Piątek, 5 maja 2023 · Komentarze(0)
Kategoria Wycieczki
TRASA: Tarnów - Mościce - Ostrów - Bogumiłowice - Dwudniaki - Las Radłowski - Waryś - Brzeźnica - Radłów - Glów - VeloDunajec - Ostrów - Mościce - Tarnów
POGODA: temperatura 19.7°C - 8.8°C, słonecznie, sucho, bezwietrznie

Rozpoczęcie weekendu przejazdem do Lasu Radłowskiego. Akurat Piotrek znowu dobrze się wstrzelił czasowo, więc pojechaliśmy razem. Pogoda bardzo dobra, ciepło, bezwietrznie, choć po zachodzi słońca temperatura spadła do 9°C. W lesie jakieś zatrzęsienie komarów, było ich strasznie dużo. Jeden ze stawów jest aktualnie bez wody. Zmierzch dopadł nas dość wcześnie, miał być przejazd szutrami na północną część lasu, ale zrobiliśmy szybką rundę zachodnią ścianą lasu asfaltem. Po drodze objawił nam się wschodzący księżyc, który akurat dzisiaj jest w pełni. Szukamy w popłochu miejsca na jakieś dobre zdjęcie, wpadamy na okoliczny staw, gdzie zza krzaków próbujemy go złapać. Potem Radłów, Glów i wracamy jadąc VeloDunajec. Tutaj znów robimy eksperymenty z księżycem. I tym sposobem wróciłem do domu o północy. :P






Tuchów

Wtorek, 2 maja 2023 · Komentarze(0)
Kategoria Wycieczki
TRASA: Tarnów - Zawada - Łękawica - Trzemesna - Karwodrza - Tuchów - Łowczów - Pleśna - Rzuchowa - Koszyce Wielkie - Tarnów
POGODA: temperatura 18.5°C - 22.6°C, w słońcu 30°C, słonecznie, wiatr zmienny, głównie południowy, narastające zachmurzenie, parno

Próba wykorzystania warunków pogodowych przed zapowiadanymi na popołudnie opadami i burzami.
Poranek zupełnie inny niż wczoraj, tym razem szybko zaczęło robić się ciepło, było trochę parno.
Pierwotnie w planach był spokojny Las Radłowski, ale zaraz przed wyjazdem na radarze okazało się, że tam już pada deszcz... Pozostałe kierunki wyglądały w miarę czysto. Więc jako opcja #2 były lasy koło Czarnej.

Po wyjściu z domu zrobiłem bardziej naoczną ocenę warunków, na wschodzie jakieś takie lekkie zachmurzenie, zachód - ciemno, północy nie ma co brać pod uwagę ze względu na wiatr - podczas powrotu nie będzie pomagał, dodatkowo będę jechał w kierunku potencjalnego deszczu, a lepiej jest przed nim uciekać. Południe - czysto. Niezbyt to rozsądny kierunek po wczorajszej "wyrypie", ale ostatecznie właśnie tam wyruszam.

Widok zza Góry św. Marcina potwierdza w miarę czyste niebo na południu.
Z Trzemesnej widać dość szerokie zachmurzenie od północnego-zachodu po północ.
Zastanawiałem się, czy nie jechać do Tuchowa lasem przez Czerwony Dół, ostatecznie celując w Brzankę wybrałem szybki wariant niedawno remontowaną szosą przez Karwodrzę.
W Tuchowie i na jego dojeździe ruch jak w mrowisku. Do centrum toczę się po chodnikach, raz, że nie mając dużo sił, dwa, nie chcąc narażać się majówkowym kierowcom. Na rynku stragany, odbywa się lokalny handel. Asortyment dość szeroki, od koperku po majki, staniki i futerały na telefon.

W Tuchowie zauważam, że sytuacja meteorologiczna zaczyna się szybko zmieniać, pojawiło się sporo chmur kłębiastych, z których może pojawić się deszcz. Dlatego zmieniam plany, odpuszczam Brzankę, jadę z powrotem do Tarnowa, kierując się na północny-zachód, doliną Białej.

W Pleśnej podstawy chmur zaczynają robić się ciemne. Przystanąłem na chwilę w cieniu, żeby coś zjeść. Po chwili bardzo blisko pojawiła się ciemna chmura, dodatkowo na radarze też nie wyglądało to różowo. Długo nie zwlekając zacząłem żwawy powrót. :P W Rzuchowej orientuję się, że chmura, którą mam na plecach, otworzyła już kurek z wodą, widać charakterystyczne smugi. Szczęśliwie przemieszczała się bardziej bokiem.

W mieście zrobiłem jeszcze rundę honorową po centrum, będąc przy okazji strąbionym przez białe auto siedzące mi na kole na ul. Bema, gdy wyprzedzałem innych rowerzystów. Wydaje mi się, że nie zajechałem nikomu drogi.

Wycieczka trochę szarpana, do tego denerwowało mnie strasznie latające robactwo co chwilę obijające się o mnie.
Za ciepło się ubrałem.











W trakcie wycieczki nasmarowałem awaryjnie łańcuch woskiem, bo była już straszna "sahara", a nie było czasu tego ogarnąć po wczoraj.

Podjazd Trzemesna max nachylenie: 16%
Wysokość max: 395 m n.p.m. (Trzemeska Góra)